Przedstawiciele tzw. trojki, czyli Komisji Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Europejskiego Banku Centralnego, zaczną w czwartek ocenę greckich reform, które są warunkiem pomocy ratującej kraj przed bankructwem. Grecja w zamian za dwa pakiety ratunkowe w wysokości 100 mld i 110 mld euro zgodziła się przeprowadzić radykalne oszczędności, m.in. zmniejszając zatrudnienie w sektorze publicznym oraz tnąc emerytury i pensje.

Już wiadomo, że wielu z 77 refom, które miały być wdrożone do końca czerwca, nie udało się zrealizować, bo politycy przez kilka miesięcy byli zajęci kampanią wyborczą. Wywołane kryzysem przyspieszone wybory w maju nie przyniosły rozstrzygnięcia i konieczna była powtórka. W głosowaniu 17 czerwca wygrała konserwatywna Nowa Demokracja Antonisa Samarasa, która razem z socjaldemokratyczną PASOK i Demokratyczną Lewicą (DIMAR) utworzyła koalicję.

Samaras chce teraz renegocjować warunki porozumienia, argumentując, że dotychczasowe reformy nie przyniosły efektu, a sytuacja kraju jest dramatyczna: bezrobocie wynosi ponad 22 proc., a wzrost gospodarczy piąty rok z rzędu będzie na minusie. Zdaniem mediów premier jest gotów przyspieszyć prywatyzację i odchudzanie sektora publicznego w zamian za dwa dodatkowe lata na zrównoważenie budżetu.

– Nie jestem w nastroju do renegocjowania porozumienia. Raczej do ustalania faktów – powiedziała w środę szefowa MFW Christine Lagarde.