Fragment tekstu z archiwum tygodnika "Uważam Rze"
Pytanie to jest uzasadnione, bo przecież następca Katarzyny, jej syn Paweł, nienawidził matki i robił wszystko, co mógł, żeby zaprzeczyć jej polityce. Zwolnił z więzienia Kościuszkę i jego współtowarzyszy oraz sugerował, że on by Polski nie rozbierał, no, ale teraz jest już za późno...
Wprawdzie szybko obalili go i zamordowali spiskowcy skupieni wokół następcy tronu, ale przecież i Aleksander I nie powrócił do polityki jekatieryńskiej. Nie jest więc oczywiste, że wobec Polski kontynuowałby linię babki. Tym bardziej że parcie do rozbiorów zdeterminowane było między innymi materialnymi interesami otaczającej Katarzynę kamaryli, łaknącej nadań ziemskich na inkorporowanych terytoriach. A z chwilą zmiany władcy owa kamaryla i tak odpłynęłaby w polityczny niebyt.
Ale wcześniejsza niż w rzeczywistości śmierć imperatorowej miałaby też efekty wykraczające daleko poza sprawy polsko-rosyjskie. Otóż w polityce Katarzyny w ciągu całego okresu jej rządów można dostrzec elementy niezmienne, ale i segmenty ulegające ewolucji. Te pierwsze to przede wszystkim dążenie do zwiększania obszaru państwa (nawiasem mówiąc, nie było to ewenementem w Europie) i cementowania carskiego absolutyzmu.
Jeśli natomiast chodzi o inne sprawy, to czas Katarzyny wczesnej nie równa się erze Katarzyny późnej. We wczesnym okresie jekatieryńskim pojawiały się próby umiarkowanych reform, wprowadzania elementów rządów prawa, nieśmiałe emancypowanie chłopów pańszczyźnianych. Bardzo ograniczone, ale z pewnością radykalnie odmienne w kierunku od działań Katarzyny z ostatniego okresu, kiedy to przerażona rewolucją francuską stara już władczyni uczyniła z Rosji flagowy okręt europejskiej reakcji.