Niemiecka policja odnalazła dziecko w dzielnicy Neuwield w Koblencji (Nadrenia-Palatynat) w zachodnich Niemczech. Podczas "błyskawicznej akcji" zatrzymano czworo porywaczy: mężczyznę i trzy kobiety.
- Są to Niemcy. Żaden z nich nie jest obywatelem Czech. Tylko tyle mogę powiedzieć - oświadczył szef policji w Uściu nad Łabą Vladimir Danyluk. Dodał, że "w akcji poszukiwania dziecka i zatrzymania podejrzanych brały udział niemieckie jednostki policji z całego regionu".
Dziewczynka została odnaleziona w poniedziałek wieczorem. We wtorek przed południem zidentyfikowała je matka, która przyjechała do Koblencji. Policja brała pod uwagę trzy wersje incydentu: uprowadzenie przypadkowego dziecka, porwanie Michaly Janovej na "zamówienie" i uprowadzenie dziewczynki przez kogoś z rodziny.
Poszukiwanie dziecka trwało pięć dni. Początkowo brano pod uwagę, że porywacze, którzy uciekli przez czesko-niemiecką granicę w kierunku Drezna czarnym samochodem na czeskich numerach rejestracyjnych, mogli "dla zmylenia śladów" przedostać się do Polski. Śledztwo skoncentrowało się jednak na "niemieckim wątku" uprowadzenia. Przejrzano aż 400 godzin nagrań z drogowych kamer wideo na terenie Czech i Niemiec i przeszukano okolice miejsca uprowadzenia, w tym lokalne drogi, lasy i niezamieszkane posesje. Przesłuchano również naocznych świadków wydarzenia.
Rodzina uprowadzonej prowadziła śledztwo na własną rękę. 40 samochodami przeczesywała całe czesko-niemieckie pogranicze. Wyznaczyła również nagrodę za odnalezienie uprowadzonej. Na przystankach autobusowych rozwieszono fotografie dziewczynki.