Grupa bezrobotnych wyruszyła z miasta Nyíregyháza na wschodzie kraju, by dotrzeć do odległego o 260 km Budapesztu 11 marca, w pierwszym dniu kolejnej sesji parlamentu.
W stolicy mają się do nich przyłączyć „ci, którzy chcą zaprotestować przeciwko polityce rządu odbierającej ludziom pracę i chleb". Kolejne grupy demonstrantów ruszają także z innych miast.
Nyíregyháza została wybrana przez organizatorów marszu nieprzypadkowo – to właśnie przy granicy z Ukrainą poziom życia jest najniższy, a bezrobocie najwyższe (ok. 23 proc. – dwukrotność średniej krajowej). Tam też żyje największy odsetek ludności romskiej.
Za organizacją „marszu głodowego" (podobnie jak w zeszłym roku) stoją działacze lewicy. Wyruszających uczestników żegnał poseł opozycyjnej Partii Socjalistycznej István Nyakó wraz z grupą lewicowych wójtów i burmistrzów.
Jak przy każdej podobnej okazji do protestów zamierza się przyłączyć także Koalicja Demokratyczna, pozostająca poniżej progu wyborczego partia byłego premiera Ferenca Gyurcsánya.