Dziesięć lat po obaleniu reżimu Saddama Husajna największymi stratnymi decyzji o uderzeniu na Irak są same Stany Zjednoczone i ich najbliżsi sojusznicy, którzy jak Polska zdecydowali się wziąć udział w operacji. Koszt wojny wielokrotnie przewyższył pierwotne oczekiwania, nie tylko zadając bolesny cios amerykańskiej gospodarce, ale także bardzo osłabiając międzynarodową pozycję Waszyngtonu. Sparzona doświadczeniami wojny w Iraku Ameryka nie chce już interweniować w innych, zapalnych punktach globu, jak Iran czy Syria. I pozostawia wolne pole swoim przeciwnikom.
Wojna miała być krótka, a Irakijczycy mieli witać Amerykanów z otwartymi ramionami. Dlatego administracja prezydenta Busha właściwie nie poczyniła żadnych poważniejszych przygotowań do tego, co się stanie po obaleniu Saddama. Popełniono więc kardynalne błędy. Rozwiązanie irackiej armii, sił policyjnych i administracji, a także delegalizacja partii Baas natychmiast wywołała wojnę domową, z którą do dziś nie udało się do końca uporać.
Przypomniała o tym wczoraj seria zamachów bombowych wymierzonych w szyickie dzielnice Bagdadu, w której zginęło co najmniej 48 osób. Brak bezpieczeństwa (co miesiąc w zamachach ginie około 300 osób) jest obok korupcji i zamknięcia kraju na międzynarodową konkurencję zasadniczą przyczyną wciąż bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej państwa. Choć Irak siedzi na pokładach ropy i gazu, poziom życia (wg MFW) jest tu pięciokrotnie niższy niż w Polsce, a wydobycie ropy, proporcjonalnie do rezerw, dwukrotnie niższe niż w Arabii Saudyjskiej.
Gdy się okazało, że arsenał broni masowego rażenia Saddama oraz jego powiązania z al-Kaidą są całkowitą fikcją, administracja prezydenta Busha znalazła inne wytłumaczenie dla interwencji: budowę pierwszego demokratycznego muzułmańskiego kraju na Bliskim Wschodzie. I tu sukces okazał się jednak tylko połowiczny. Premier Nuri al Maliki odmawia współpracy z ugrupowaniami sunnickimi i kurdyjskimi. Buduje też system polityczny o zdecydowanie autorytarnych cechach.
– Jeśli ta logika nie zostanie przełamana, sama integralność irackiego państwa może stanąć pod znakiem zapytania – ostrzega „Rz" Eric Alterman, ekspert waszyngtońskiego Center for American Progress.