Li Keqiang starał się uspokoić opinię publiczną przekonując, że nowe władze kraju zwrócą większą uwagę na bardzo niepokojący Chińczyków problem zanieczyszczenia środowiska naturalnego.
Obiecał, że zwiększone zostaną kontrole, a w ciągu najbliższej dekady na poprawę stanu ekologicznego państwa władze wydadzą równowartość 850 mld dolarów.
Ekolodzy ostrzegają jednak, że może to być zbyt mało i zbyt późno. Od dawna wiadomo bowiem, że jedną z tajemnic niskich kosztów produkcji w Chinach było ignorowanie zagrożeń ekologicznych.
Powszechne zaniepokojenie Chińczyków wzbudziło zanieczyszczenie powietrza w Pekinie, przekraczające wielokrotnie wszelkie normy. Chińska stolica przez długie tygodnie spowita była gęstym smogiem, który wywoływał duszności i inne objawy chorobowe. Próby uspokajania opinii publicznej nie powiodły się, a chiński Internet zalały ostre komentarze, w których oskarżano władze o bezczynność i ignorowanie warunków życia obywateli.
Akcje protestu organizowali działacze społeczni i znani chińscy przedsiębiorcy. Milioner Chen Guangbiao (majątek zrobił na przetwarzaniu śmieci), by zwrócić uwagę na problem, zaczął sprzedawać w Pekinie „puszki z czystym powietrzem". Jack Ma, twórca największej sieci handlu internetowego ostrzegł, że w ciągu dekady praktycznie w każdej chińskiej rodzinie będzie przynajmniej jedna osoba chora na raka z powodu skażenia środowiska.