Oficjalnie nic jeszcze nie wiadomo, lecz w Atenach huczy od pogłosek na temat miliardów, których domagać się powinien rząd grecki od Niemiec tytułem reparacji z czasów II wojny światowej.
Dziennik „To Vima" twierdzi, że specjalna komisja w resorcie finansów zakończyła swe prace i doszła do wniosku, iż Niemcy są winni Grecji ogromne pieniądze.
Mowa jest o 162 mld euro. Jest to równowartość 80 proc. greckiego PKB oraz niemal połowa całej sumy przeznaczonej przez organizacje międzynarodowe na ratowanie Grecji przed bankructwem.
Stare roszczenia
Suma imponująca. Zamąciła nieco w głowach wielu Grekom, którzy są przekonani, że Niemcy nawet wiele dekad po wojnie powinni zapłacić za zniszczenia i zbrodnie wojenne. A także za przymusową pożyczkę udzieloną Bankowi Rzeszy w czasie wojny. Już ponad 200 tys. osób poparło internetowy apel wzywający rząd do przedstawienia w Berlinie żądań odszkodowawczych.
Gwoli sprawiedliwości przyznać trzeba, że Grecy nie przypomnieli sobie o roszczeniach w czasie kryzysu. Od dziesięcioleci słali noty dyplomatyczne do Bonn, a potem Berlina przypominając o swych pretensjach. Odpowiedzi były mętne i sprowadzały się do twierdzenia, że skoro Niemcy są podzielone, to o odszkodowaniach mowy być nie może. Po zjednoczeniu i wcześniejszym podpisaniu w Paryżu traktatu 2+4, będącego de facto traktatem pokojowym, Berlin przypomina, że skoro w traktacie nie ma mowy o roszczeniach wojennych wobec Niemiec, to sprawa jest ostatecznie załatwiona i reparacje nie wchodzą w grę. Tym bardziej, że w latach 50. ubiegłego stulecia RFN wypłaciła Grecji 115 mln marek tytułem reparacji właśnie.