Jemen uznawany jest za siedlisko islamskiego radykalizmu i bazę szkoleniową Al-Kaidy Półwyspu Arabskiego. Sytuacji nie uspokoiła rezygnacja prezydenta Alego Abdullaha Saleha w 2012 r. Wręcz przeciwnie - islamscy radykałowie nasilili akcje zbrojne atakując posterunki policji, obiekty rządowe i wdając się w potyczki z armią. Sytuacja pogorszyła się szczególnie po fali zamieszek i demonstracji na początku ubiegłego roku.

Dżihadyści coraz częściej przedostają się do Arabii Saudyjskiej próbując tam rekrutować nowych bojowników. Nasiliła się też nielegalna imigracja. Arabia Saudyjska, choć boryka się z problemami gospodarczymi jest wciąż nieporównywanie zamożniejsza niż Jemen, dlatego Jemeńczycy masowo poszukują u sąsiadów jakiegokolwiek zajęcia. Najczęściej wykonują proste prace porządkowe, są służącymi i szoferami, zatrudniają się na budowach. Dodatkowe kłopoty sprawiają dobrze zorganizowane i uzbrojone bandy przemytników. W ciągu ostatnich tygodni w walce z nimi zginęło pięciu saudyjskich pograniczników.

Mając już dosyć kłopotów z sąsiadami Saudyjczycy postanowili umocnić i uszczelnić graniczne zasieki o długości 1800 km - od Morza Czerwonego do granicy z Omanem. Pierwsze fragmenty konstrukcji wzniesiono na wybrzeżu już dziesięć lat temu. Wprawdzie nie zatrzymano w tym rejonie całkowicie napływu imigrantów, jednak ich liczba zauważalnie spadła. Budowę z różnym nasileniem kontynuowano przez kolejnych kilka lat, jednak graniczny mur nie był wystarczająco wysoki i szczelny. Obecnie trwa umacnianie i podwyższanie zapór z worków z piaskiem i betonu wzdłuż całej granicy.

Budowa saudyjskiej "żelaznej kurtyny" od dawna budzi kontrowersje. Przede wszystkim protestują koczownicze plemiona żyjące po obu stronach granicy. Budowie sprzeciwia się też od dawna opozycja jemeńska, która uważa, że w ten sposób Rijad izoluje sąsiednie państwo, a saudyjskie zapory porównuje do izraelskiego muru na Zachodnim Brzegu.