Niemieckie powroty

Po latach spędzonych wśród Wessis tysiące Ossis wracają do domu, który zmienił się nie do poznania.

Publikacja: 21.06.2014 05:00

Nie tylko Polacy czy obywatele krajów naszej części Europy decydowali się w ostatnich latach na emigrację w poszukiwaniu pracy czy lepszych zarobków. Czynili to także masowo Niemcy ze wschodu, czyli Ossis, po zjednoczeniu kraju. Obszary byłej NRD wyludniły się w szybkim tempie. To już jednak historia. Niemieccy emigranci wracają coraz liczniej i w tym roku po raz pierwszy bilans wychodzi już na zero. Tyle samo wyjeżdża, co wraca.

Czy oznacza to, że Niemcy wschodnie w ćwierć wieku po upadku muru berlińskiego to już kwitnące krajobrazy, jak obiecywał kanclerz Helmut Kohl w chwili jednoczenia kraju? – Poziom życia jest tu niższy i  trudniej o pracę – mówi „Rz" Karl Brenke z Niemieckiego Instytutu Gospodarki (DIW). W latach 2004– 2012 PKB na mieszkańca wschodnich landów wzrósł z 68 proc. poziomu zachodniego do 71 proc. W podobny sposób kształtują się też płace.

Pieniądze ?są bez znaczenia

Dla powracających z emigracji, czyli śpieszących w rodzinne pielesze, Ossis sprawy materialne nie mają już takiego znaczenia jak w chwili podejmowania decyzji o wyjeździe. Najlepszym przykładem może  być 32-letnia Kristin Loewe z Chemnitz wyrosła w Karl-Marx-Stadt, jak nazywało się Chemnitz w czasach NRD.  Po zjednoczeniu wyjechała do Bochum. Pracowała tam w różnych branżach przez dziewięć lat, starając się wcześniej o pracę w jednej z firm telekomunikacyjnych. W 2009 roku wróciła do rodzinnego miasta. Dlaczego?

– Mogę zarabiać tutaj mniej, ale gdy byłam w Bochum, zmarli moi dziadkowie. Zdałam sobie sprawę, jak szybko płynie życie – powiedziała jednej z gazet. Mieszka w pobliżu rodziny i docenia, w jak pozytywny sposób zmieniła się była NRD. Ma mniej pieniędzy, ale jest z rodziną i wśród swoich.

Z badań wynika, że dla ponad połowy badanych reemigrantów zarobki w miejscu powrotu przestają odgrywać zasadniczą rolę. Kristin Loewe jest pod tym względem typową przedstawicielką powracającego pokolenia wschodniej emigracji.

Powrót do przyszłości

Od 1991 do 2012 roku powróciło w rodzinne strony 750 tys. wschodnich emigrantów. Jak wynika ze statystyk, na zachodzie kraju mieszka obecnie 1,5 miliona Niemców ze wschodu. – Z naszych obliczeń wynika, że trzy czwarte z nich rozważa powrót do domu, z czego cztery piąte chce wrócić do miejsca, skąd pochodzi – twierdzą autorzy obszernego studium z Instytutu Geografii Regionalnej im. Leibniza w Lipsku.

Dziesięć lat temu gotowość do powrotu deklarowała zaledwie połowa wschodnich emigrantów. Co się więc stało? – Niemcy wschodnie nie są już tym samym krajem co wtedy – tłumaczy Karl Brenke. Autostrady  są niejednokrotnie lepsze niż na zachodzie, bezrobocie w wielu miejscach mniejsze i jakość życia już niemal taka sama mimo utrzymujących się nadal różnic w dochodach.  Przy tym  życie na wschodzie jest nadal tańsze. Nie ma więc powodu, aby szukać szczęścia daleko od domu, rodziny i przyjaciół.

Wschodnie Niemcy zamieszkuje obecnie nieco mniej niż 13 mln osób, co oznacza, że co szósty obywatel RFN ma w zasadzie bliżej do Warszawy niż do Brukseli. Przed zjednoczeniem Niemiecka Republika Demokratyczna miała ponad 16 mln obywateli. Odwrócili się do niej plecami, nawet kiedy już przestała istnieć.

Uciekali ze wschodu tak szybko, jak się dało. Jeszcze za czasów NRD mówiono, że gdyby otworzyć granicę z RFN, ostatniemu wyjeżdżającemu nie pozostałoby nic innego, jak tylko zgasić światło. Granice otworzyły się po 1989 roku i rzeczywiście  rozpoczął się exodus na skalę nieznaną od czasów zmiany granic Niemiec po II wojnie światowej. Przyczyna była jedna i zasadnicza.

Nie tylko D-marka

Wręczenie latem 1990 roku obywatelom istniejącej jeszcze NRD zachodnioniemieckich marek, przyjęte z entuzjazmem, nie zatrzymało upadku przemysłu państwa robotników i chłopów.

Byłej NRD groziło przekształcenie się w niemiecki odpowiednik Mezzogiorno – zaniedbanego, biednego południa Włoch. W 1992 roku stopa bezrobocia w starych landach wynosiła 6,5 proc. W nowych była ponad dwa razy wyższa.

A żyjący w ascetycznych warunkach mieszkańcy NRD chcieli jak najszybciej mieć wszystko to, co posiadali od dawna ich rodacy po zachodniej stronie Łaby: samochody, zagraniczne wycieczki czy sprzęty domowe. Zwłaszcza młodzi, którzy marzyli dodatkowo o karierze zawodowej, nabyciu nowych umiejętności, atrakcyjnego zawodu czy doświadczenia zawodowego.

Wyjazd był łatwy. Żadnych barier językowych, żadnych większych szoków kulturowych, zezwoleń, paszportów czy innych przeszkód, z którymi musieli się borykać na przykład nasi rodacy szukający lepszego życia za granicą. Granica niemiecko-niemiecka była już tylko kreską na starych mapach.

Obywatele NRD korzystali z tego masowo, pozostawiając na wschodzie rodziny, znajomych i przyjaciół. Kto jeszcze nie tak dawno temu podróżował w czasie weekendu pociągami po Niemczech, zauważył, że te kierujące się z zachodu na wschód były w piątki przepełnione. W przeciwnym kierunku jeździły puste do niedzieli wieczór.

Polacy jak Niemcy

W przeciwieństwie do Polaków i wielu innych narodów naszej części Europy, które decydowały się na emigrację, Niemcy ze wschodu nie musieli nigdy opuszczać swego kraju. Ich emigracja, a właściwie migracja wewnątrz jednego kraju, była tak bolesna jak podróż z  Lublina czy Olsztyna do Warszawy. Wymagała pewnej determinacji, ale bez porównania mniejszej niż podróż z Warszawy do Dublina czy Londynu.

Przy tym doświadczenia powracających niemieckich emigrantów wewnętrznych i polskich prawdziwych emigrantów są w zasadzie bardzo podobne.

Takie wnioski można wysnuć z badań Instytutu Geografii Regionalnej im. Leibniza.

O ile ponad połowa naszych rodaków emigrowała do Wielkiej Brytanii i Irlandii, o tyle kierunkiem emigracji trzech czwartych Niemców ze wschodu był zachód Niemiec. Wśród powracających Polaków niemal dwie trzecie to osoby do 35 lat. Wśród Niemców niewiele ponad połowa. Na powrót decyduje się nieco więcej Niemek (ok. dwóch trzecich powracających) niż Polek, stanowiących połowę reemigrantów.

O ile wśród Niemców z wyższym wykształceniem wraca ok. 70 proc. emigrantów, o tyle wśród Polaków odsetek ten sięga 90 proc. Mniej więcej tyle samo powracających Niemców i Polaków ma stałego partnera lub jest w związku małżeńskim.

Motywy wyjazdu są identyczne: na dwóch pierwszych miejscach znajdują się oczekiwanie wyższych zarobków i dążenie do zrobienia kariery zawodowej.

Inaczej wygląda jednak  sytuacja po powrocie. Połowa Niemców ze wschodu kraju ma stałe zatrudnienie, podczas gdy Polaków tylko jedna czwarta. Przed wyjazdem przeciętny reemigrant zarabiał w Niemczech ok. 1 tys. euro, a Polak ok. 600 euro. Po powrocie na wschód Niemiec zarobki przeciętnego reemigranta przekraczały nieco ?2 tys. euro, Polaka 600 euro. Na emigracji w swoim zawodzie pracowało dwie trzecie Niemców i zaledwie 9,1 proc. Polaków. Tu najbardziej uwidacznia się różnica między migracją w granicach własnego kraju a emigracją.

Co ciekawe, niemal tyle samo Niemców i Polaków uznało, że byli w czasie zmiany miejsca zamieszkania akceptowani w pełni lub w dużym stopniu przez nowe otoczenie. Jednak 6 proc. wschodnich Niemców sądzi, że nigdy nie zostało zaakceptowanych w nowym środowisku.  Wśród pytanych o opinię Polaków nie znalazł się ani jeden, który skarżyłby się na brak akceptacji.

A doświadczenia po powrocie? Dwie trzecie Niemców  i Polaków jest zdania, że było im ciężko lub bardzo ciężko odnaleźć się w starym środowisku. Jednak aż jedna trzecia Niemców nie miała z tym żadnych kłopotów i zaledwie co 12. Polak. Reszta wskazywała na różny stopień trudności.

Masowe powroty Ossis nie  oznaczają przy tym, że byłą NRD czeka pewna stabilizacja demograficzna.

Nic podobnego. Ludność kurczy się nadal, bo starzejące się społeczeństwo wymiera. Dotyczy to całego kraju. W 2011 roku Niemców było 80,2 mln. Dwa lata przed zjednoczeniem kraju było ich dokładnie 1,5 mln więcej. I to mimo fali imigracji ostatnich lat.

Niemcy są obecnie drugim po USA krajem imigracyjnym na świecie. W ubiegłym roku przybyło tam 400 tys. osób, czyli proporcjonalnie więcej niż do Stanów, dokąd trafiło wprawdzie milion imigrantów, ale przy ludności liczącej 316 mln.

Co ciekawe, cudzoziemscy imigranci szerokim łukiem omijają wschód Niemiec. – Nie ma dobrego wizerunku –  mówi Brenke. Na wschodzie nadal aktywna jest rasistowska i ksenofobiczna partia NPD.

Nie tylko Polacy czy obywatele krajów naszej części Europy decydowali się w ostatnich latach na emigrację w poszukiwaniu pracy czy lepszych zarobków. Czynili to także masowo Niemcy ze wschodu, czyli Ossis, po zjednoczeniu kraju. Obszary byłej NRD wyludniły się w szybkim tempie. To już jednak historia. Niemieccy emigranci wracają coraz liczniej i w tym roku po raz pierwszy bilans wychodzi już na zero. Tyle samo wyjeżdża, co wraca.

Pozostało 95% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 818
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 817
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 816
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 814
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 813
Materiał Promocyjny
Technologia na etacie. Jak zbudować efektywny HR i skutecznie zarządzać kapitałem ludzkim?