Propozycja nie do przyjęcia

Jeśli się zdecyduje, stanowisko dostanie – tak w ostatnich dniach o ofercie fotela przewodniczącego Rady Europejskiej dla Donalda Tuska mówili zachodni dyplomaci.

Publikacja: 17.07.2014 02:00

Jędrzej Bielecki

Jędrzej Bielecki

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Dla polskiego premiera to sukces niewątpliwy. Jego kandydaturę na jedno z najważniejszych stanowisk w Brukseli popiera zarówno socjalista Francois Hollande, jak i konserwatysta Mariano Rajoy, eurosceptyk David Cameron i zwolennik federalnej Europy, Belg Elio Di Rupo. Angela Merkel zaprosiła nawet Tuska do Berlina, aby namówić go do przyjęcia oferty.

Dotychczasowy przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy miał całkiem sporo do powiedzenia w kluczowych sprawach Unii, w tym ratowania wspólnej waluty i opracowania nowego budżetu.

Tusk, premier zdecydowanie większego kraju niż ojczyzna Van Rompuya Belgia, mógłby tę rolę nie tylko kontynuować, ale wręcz umocnić. Występowałby obok Baracka Obamy i Władimira Putina, wzmacniając wizerunek Polski na świecie.

Mimo to przyjęcie oferty przez polskiego premiera byłoby błędem.

Tusk, jako szef rządu szóstego co do wielkości kraju Unii, wpływ na decyzje Brukseli ma zdecydowanie większy ?niż Van Rompuy. Zdołał na przykład radykalnie ograniczyć planowaną przez Wspólnotę redukcję emisji dwutlenku węgla ?i wylansować, razem z Radosławem Sikorskim, program Partnerstwa Wschodniego, który doprowadził do największej rozgrywki geopolitycznej między Zachodem a Rosją. To właśnie z tego powodu ?w blisko 60-letniej historii Wspólnoty urzędujący premierzy i prezydenci największych państw członkowskich na przeprowadzkę do Brukseli się nie decydowali. Romano Prodi przyjął ofertę kierowania Komisją Europejską, gdy premierem już nie był, a jego następca – Portugalczyk Jose Manuel Barroso – pochodził z kraju, który nie gra w tej samej lidze co Polska. Co więcej, dziś w Brukseli wręcz poszukuje się kandydatów drugiego sortu i z małych krajów, takich jak Bułgarka Kristalina Gieorgiewa lub Dunka Helle Thorning-Schmidt.

Chodzi o to, by uspokoić Brytyjczyków, że Unia nie przekształci się w federację, i pozostawić swobodę manewru Merkel, Hollande'owi czy Rajoyowi. W tym gronie Tusk wyrastałby ponad miarę.

Przeciwko przyjęciu brukselskiej oferty przemawia także sytuacja w kraju. Tusk przez ostatnie lata tak skutecznie tępił potencjalnych konkurentów w swojej partii, że dziś nie ma jasnego kandydata na jego następcę. Afera taśmowa osłabiła Platformę Obywatelską, która bez doświadczonego przywódcy po przyszłorocznych wyborach raczej nie utrzyma się przy władzy.

Dla premiera to cena zdecydowanie za wysoka jak na to, co oferują mu w Brukseli. I taka, która raczej nie wzmocni naszej pozycji w Unii, nawet jeśli Tusk przejmie schedę ?po Van Rompuyu.

Dla polskiego premiera to sukces niewątpliwy. Jego kandydaturę na jedno z najważniejszych stanowisk w Brukseli popiera zarówno socjalista Francois Hollande, jak i konserwatysta Mariano Rajoy, eurosceptyk David Cameron i zwolennik federalnej Europy, Belg Elio Di Rupo. Angela Merkel zaprosiła nawet Tuska do Berlina, aby namówić go do przyjęcia oferty.

Dotychczasowy przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy miał całkiem sporo do powiedzenia w kluczowych sprawach Unii, w tym ratowania wspólnej waluty i opracowania nowego budżetu.

Pozostało 80% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021