To będzie pierwsze poważne zadanie dla Donalda Tuska w roli przewodniczącego Rady Europejskiej. W ubiegłym tygodniu najpierw prezydent Hollande, a potem premier Renzi zapowiedzieli, że ich kraje nie zdołają wypełnić unijnych norm, obniżając deficyt poniżej 3 proc. PKB przed 2017 r. z powodu gospodarczej stagnacji. Aby utrzymać wiarygodność przeforsowanego w czasie kryzysu paktu fiskalnego, kanclerz Angela Merkel powinna teraz wymusić na Brukseli nałożenie na oba państwa wielomiliardowych kar.
To jednak doprowadziłoby do otwartego konfliktu między najważniejszymi stolicami Unii o trudnych do przewidzenia skutkach. Obie strony na razie ograniczają się więc do wojny werbalnej: Paryż i Rzym domagają się od Berlina zwiększenia wydatków w celu pobudzenia wzrostu, Berlin oskarża oba kraje o zaniechanie reform.
– Chcemy pogodzić ogień i wodę, pogodzić północ i południe Europy, proponując zwiększenie wydatków na rozbudowę infrastruktury i wzrost gospodarczy, ale nie poprzez zwiększenie wydatków publicznych, tylko mobilizację wolnego kapitału prywatnego na rynkach finansowych – mówi „Rz" minister ds. europejskich Rafał Trzaskowski. – Ponieważ Polska utrzymała w minionych latach w ryzach finanse publiczne, teraz będzie wiarygodna w roli pośrednika – dodaje.
Chodzi o wysunięty w ostatnich dniach przez ministra finansów Mateusza Szczurka plan powołania specjalnego funduszu, który w ciągu pięciu lat mógłby osiągnąć nawet 700 mld euro. Najpierw wszystkie kraje Unii wniosłyby kapitał początkowy do nowej struktury (łącznie 60 mld euro w 2015 r.), która pod kierunkiem Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI) zajęłaby się finansowaniem projektów rozwoju infrastruktury transportowej, energetycznej, informatycznej czy zbrojeniowej o znaczeniu ogólnoeuropejskim. Te jednak stopniowo miałyby zostać sprzedane inwestorom prywatnym. Nowy pomysł docelowo nie obciążałby więc długu i deficytu państw Unii, przyczyniłby się natomiast do pobudzenia wzrostu – przekonuje Warszawa.
– Przywódcy Unii zapewne zajmą się tym projektem już na szczycie w Brukseli w październiku, ale to będzie przede wszystkim zadanie dla Donalda Tuska – przyznaje Trzaskowski.