Białoruski opozycjonista: Zachód zaakceptował Łukaszenkę

Po raz pierwszy pojawiło się prawdopodobieństwo, że reżim Łukaszenki zostanie zalegalizowany na Zachodzie – mówi „Rzeczpospolitej” Anatol Labiedźka, przewodniczący opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, jeden z liderów białoruskiej opozycji.

Aktualizacja: 23.02.2015 19:14 Publikacja: 23.02.2015 19:00

Anatol Labiedźka

Anatol Labiedźka

Foto: ucpb.org

Rzeczpospolita: Od kilku miesięcy białoruska dyplomacja pracuje nad poprawą relacji z Unią Europejską. Nieoficjalnie się mówi, że prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko zostanie nawet zaproszony do Rygi na zbliżający się szczyt Partnerstwa Wschodniego. Jak pan ocenia tę sytuację?

Anatol Labiedźka: Gdyby ocieplenie białorusko-unijnych stosunków powodowało zmiany i poprawę sytuacji wewnątrz Białorusi, oceniałbym to pozytywnie. Niestety odbywa się to inaczej. Sytuacja na Białorusi się nie zmienia, w białoruskich więzieniach nadal są więźniowie polityczni, a reżim Łukaszenki zyskuje szansę na utrzymanie władzy przez kolejne lata.

Czyżby to oznaczało, że w związku z sytuacją na Ukrainie, prawa człowieka na Białorusi przestały być tematem priorytetowym dla Unii Europejskiej?

Przez ostatnie dwadzieścia lat polityka zagraniczna była słabą stroną Aleksandra Łukaszenki i białoruska propaganda nie przywiązywała do tego specjalnej wagi. Dziś jednak sytuacja radykalnie się zmieniła. Łukaszenko sprytnie wykorzystuje w swoich interesach sytuację geopolityczną w regionie, a białoruskie media przedstawiają „mińskie rozmowy pokojowe" jako jego osobisty sukces. Co ciekawie polityka zagraniczna zaczęła wyraźnie dominować i zasłaniać poważny kryzys gospodarczy, jaki obecnie przeżywa Białoruś.

Prawdą jest również, że dzięki tragicznej sytuacji na Ukrainie, Łukaszenko osiągnął to, o czym rok temu nie mógłby nawet pomyśleć. Najważniejsze jest, że Zachód zaakceptował Łukaszenkę takim,, jakim jest, bez jakichkolwiek ustępstw z jego strony. Dziś Bruksela jest gotowa z nim rozmawiać nie tylko o sprawach politycznych, lecz także gospodarczych i finansowych.

We wtorek Aleksander Łukaszenko będzie gościł w swojej rezydencji Helgę Schmid, zastępczynię wysokiej przedstawicielki ds. zagranicznych Unii Europejskiej, Federiki Mogherini. Czy liczy pan na to, że w trakcie spotkania unijna urzędniczka poruszy „niewygodne tematy"?

Wszystko wskazuje na to, że pani Schmid będzie rozmawiała o geopolitycznej sytuacji w regionie i o neutralności Łukaszenki odnośnie sytuacji na Ukrainie. Z kolei Łukaszenko będzie prosił o wsparcie finansowe dla białoruskiej gospodarki i możliwie, że w zamian zaoferuje uwolnienie więźniów politycznych, takich jak były kandydat na prezydenta Mykoła Statkiewicz, który od grudnia 2010 roku znajduje się w więzieniu. Nie wykluczono, że dzięki temu Łukaszenko zostanie zaproszony do Rygi i będzie triumfował. Wymowne jest jednak to, że spotkanie liderów białoruskiej opozycji z panią Schmid w Mińsku, które było zaplanowane wcześniej, w konsekwencji zostało odwołane przez Brukselę bez żadnego wytłumaczenia.

Białoruski prezydent od kilku miesięcy demonstruje odmienne od Moskwy zdanie wobec sytuacji na Ukrainie. Po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat białoruska stolica gościła prezydenta Francji i kanclerza Niemiec w trakcie spotkania „normandzkiej czwórki". W Mińsku znów mówi się o współpracy z UE i NATO. Czy w ten sposób Łukaszenko próbuje grać na dwa fronty?

Spotkanie „normandzkiej czwórki" w Mińsku odbyło się m.in. dzięki inicjatywie prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, dla którego białoruska stolica jest dobrym miejscem dla negocjacji w sprawie uregulowania konfliktu w Donbasie. Odpowiada to także Putinowi, który trzyma białoruskiego prezydenta na krótkiej smyczy, ponieważ Białoruś jest gospodarczo i militarnie całkowicie uzależniona od Rosji. Z kolei Łukaszenko walczy o to, by smycz ta była jak najdłuższa, ale będzie to zależało od poparcia, jakie okaże mu Zachód. A poparcie to będzie zależało od tego, jak on się zachowa podczas tegorocznych wyborów prezydenckich.

Wielu białoruskich ekspertów uważa, że będą to „najłatwiejsze" wybory dla Łukaszenki, które po raz pierwszy mogą się odbyć bez zachodnich sankcji. Wśród najważniejszych powodów jest m.in. to, że białoruska opozycja nadal nie potrafi się zjednoczyć...

Po raz pierwszy od wielu lat pojawiło się prawdopodobieństwo, że reżim Łukaszenki zostanie zalegalizowany i ten scenariusz bardzo niepokoi zwolenników zmian na Białorusi. Wszystko będzie zależało od tego, jaka będzie kampania wyborcza i czy dojdzie do jakichkolwiek represji wobec przedstawicieli demokratycznej opozycji. Ze swojej strony jestem przeciwnikiem uczestniczenia w kampanii wyborczej na zasadach, jakie dyktuje Łukaszenko. Pamiętajmy, że na Białorusi nie ma wolnych wyborów i są więźniowie polityczni. Problemem jest także to, że białoruska opozycja nie ma dziś jednego scenariusza, który mogłaby realizować w trakcie ewentualnej kampanii wyborczej. Trudno jednak przewidzieć, co może się wydarzyć w ciągu siedmiu miesięcy na Białorusi. Nikt się nie spodziewał, że nasz kraj zmierzy się z poważnym kryzysem gospodarczym i nikt nie wie, jak ten kryzys się zakończy.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022