Protestują przy budowie elektrowni, autostrad i dróg ekspresowych, dużych obiektów handlowych czy stadionów. Prawo pozwala im bowiem brać udział w postępowaniach związanych z wydawaniem decyzji o warunkach zabudowy, przy pozwoleniach wodnoprawnych czy w sytuacji, gdy inwestycja wymaga przeprowadzania oceny oddziaływania na środowisko. Przedsiębiorcy mogą jednak ograniczyć blokowanie swoich przedsięwzięć.
Strona w postępowaniu
Z jednej strony szerokie uprawnienie, ale i pewne ograniczenie daje ekologom art. 31 kodeksu postępowania administracyjnego. Przepis ten określa, że organizacja społeczna może w sprawie dotyczącej innej osoby występować z żądaniem wszczęcia postępowania i dopuszczenia jej do udziału w postępowaniu. Z tym że dopiero gdy uzasadniają to cele statutów tej organizacji, a także gdy przemawia za tym interes społeczny.
Nie każdy protestujący spełnia te warunki. Zwrócił na to uwagę Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. W trzech sprawach dotyczących skarg jednej fundacji na decyzje ministra środowiska dotyczące emisji dwutlenku węgla z elektrowni nie tylko je oddalił, ale uznał, że fundacji nie przysługiwała legitymacja skargowa.
– Sąd przyjął nasz argument, że ta fundacja nie jest organizacją społeczną – mówi Tomasz Filipowicz, radca prawny w kancelarii Prof. Marek Wierzbowski i Partnerzy Adwokaci i Radcowie Prawni. Dodaje, że świadczą o tym zapisy statutowe oraz to, że władze tego podmiotu powołuje fundator, a nie pochodzą z wyboru obywateli tworzących fundację. To jedna z zasadniczych cech wskazujących na to, że dany podmiot jest właśnie organizacją społeczną. W uzasadnieniu wyroku Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził też, że cele statutowe tej fundacji to promocja, lobbing i usługi analityczno-doradcze, które nie są bezpośrednim działaniem na rzecz ochrony środowiska właściwym dla organizacji społecznej.
– Być może sądy zaczną się teraz baczniej przyglądać statutom takich organizacji – zaznacza mec. Tomasz Filipowicz.