Reklama

Zgorzelec chce zakazać chipsów w szkolnych sklepikach

Produkty wielkich koncernów ma zastąpić zdrowa żywność. Akcją interesuje się wielu samorządowców

Publikacja: 31.03.2008 03:10

Rafał Gronicz próbował już wprowadzić prohibicję na początku tego roku szkolnego. Chciał wydać zarządzenie o zakazie handlu szkodliwymi dla zdrowia – jego zdaniem – napojami i przekąskami we wszystkich podstawówkach i gimnazjach. W każdym ze szkolnych sklepików królowały chipsy i napoje gazowane. – Z tego bierze się powszechny problem otyłości – mówi burmistrz.

Zarządzenia nie wydał. – Sondaż w szkołach wykazał, że rodzice są przeciwni – mówi Gronicz. Choć nie podważali zasadności ograniczenia chipsów i coli, to wskazywali, że dzieci będą kupować je po drodze do szkoły lub wychodzić na przerwach.

Burmistrz nie daje za wygraną. Wpadł na pomysł konkursu na szkolny sklepik, w którym najlepiej promuje się zdrową żywność. Rywalizacja ma się rozpocząć na początku nowego roku szkolnego. Sklepik, który będzie miał asortyment z najzdrowszą żywnością, wygra 6 tys. zł. Jeśli się uda, Gronicz będzie chciał namówić marszałka województwa, by konkurs odbył się na Dolnym Śląsku. – Pomysłem zainteresowali się inni samorządowcy, dzwonili i podpytywali. Burmistrz nie ukrywa, że celem konkursu jest wyrugowanie napojów gazowanych i chipsów.

– Nawet sanepid zwracał nam uwagę, że cola i chipsy są najbardziej szkodliwe dla zdrowia, i pytał, co robimy w tej kwestii – dodaje Barbara Majecka, naczelnik Wydziału Oświaty UM Zgorzelca.

Przedstawiciele Coca-Coli, PepsiCo i Frito Lays twierdzą zgodnie: sugerowanie, że ich produkty są szkodliwe, jest krzywdzące. Ale nie zamierzają reagować.

Reklama
Reklama

– To decyzja szkół, którą uszanujemy, ale jeśli chodzi o podstawówki, to burmistrz Zgorzelca nie ma czego wycofywać – mówi Iwona Sarachman, rzecznik Coca-Cola Services Poland. – Od kilku lat hołdujemy zasadzie niesprzedawania napojów gazowanych w tych placówkach.

I to nie dlatego, że cola jest niezdrowa. – Z licznych badań europejskich wynika, że rodzice woleliby, by ich dzieci piły więcej soków, nasza decyzja wychodzi naprzeciw oczekiwaniom – wyjaśnia Sarachman.

Małgorzata Skonieczna, dyrektor ds. korporacyjnych na Europę Środkową i Wschodnią we Frito Lay, należącym do koncernu PepsiCo, uważa, że pomysł burmistrza to walka z silnie zakorzenionym stylem życia. Ale włączają się w nią same koncerny. – Zaczynając od informowania na opakowaniach o dopuszczalnej dziennej dawce produktu, do współfinansowania w ramach Polskiej Federacji Producentów Żywności unikatowego na skalę europejską programu „Trzymaj formę”, który objął zasięgiem ok. miliona polskich uczniów – mówi Skonieczna.

Rafał Gronicz próbował już wprowadzić prohibicję na początku tego roku szkolnego. Chciał wydać zarządzenie o zakazie handlu szkodliwymi dla zdrowia – jego zdaniem – napojami i przekąskami we wszystkich podstawówkach i gimnazjach. W każdym ze szkolnych sklepików królowały chipsy i napoje gazowane. – Z tego bierze się powszechny problem otyłości – mówi burmistrz.

Zarządzenia nie wydał. – Sondaż w szkołach wykazał, że rodzice są przeciwni – mówi Gronicz. Choć nie podważali zasadności ograniczenia chipsów i coli, to wskazywali, że dzieci będą kupować je po drodze do szkoły lub wychodzić na przerwach.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Kocia wolność czy miejskie zagrożenie? Wypuszczanie kotów to problem dla zwierząt i przyrody
Społeczeństwo
„To może być zapowiedź radykalnej zmiany nastrojów”. Socjolog komentuje najnowszy sondaż
Społeczeństwo
Niechciani pasażerowie metra. W siedzeniach zalęgły się pluskwy?
Społeczeństwo
Krzysztof Ruchniewicz: Nie domagam się zwrotu dóbr kultury Niemcom
Reklama
Reklama