– Czujemy się jak nieproszeni goście – mówią Janina Sławecka i Włodzimierz Kostromin, którzy osiem lat temu z dwojgiem dzieci przyjechali na zaproszenie rady miejskiej do Opola z Karagandy.– To wyjątkowy przypadek – nie kryje oburzenia Franciszek Bogusławski, założyciel Związku Repatriantów. – Jeszcze się nie spotkałem z takim potraktowaniem repatriantów.W uroczystej uchwale rady miejskiej zapraszającej do Opola, a potem w specjalnej umowie władze miasta przyrzekły rodzinie mieszkanie i pracę.– Gdyby nie to, czekalibyśmy na zaproszenie innego miasta – podkreśla Janina Sławecka.
Gdy przyjechali do Opola, czekało na nich dwupokojowe mieszkanie przy cmentarzu, w budynku należącym do Zieleni Miejskiej, prywatnej firmy. – Wyremontowane, umeblowane – przyznają repatrianci. W tej spółce była też dla nich praca. Janina Sławecka do dziś pracuje w księgowości. Włodzimierz Kostromin, w Kazachstanie główny energetyk, został ogrodnikiem (miesiąc temu zmienił pracę).
Władze Opola podpisały z Zielenią Miejską umowę. Na spółce spoczął obowiązek zapewnienia repatriantom mieszkania i pracy. Miasto nie dało firmie nic w zamian. Nie określono też czasu trwania umowy. – Moi poprzednicy myśleli, że to tylko do czasu przydzielenia repatriantom mieszkania z zasobów miasta – mówi Marek Smolarski, prezes Zieleni Miejskiej. – Interpretacja dokumentów to zadanie dla prawników, ale jest jeszcze coś takiego jak honor. To wstyd, jak potraktowano tę rodzinę.Zieleń Miejska zdaniem prezesa zachowuje się honorowo do dziś, bo Sławeccy za mieszkanie nie płacą ani złotówki. Firma jednak chciałaby urządzić w tym lokalu biuro. Teraz musi wynajmować je na mieście. – To 5 tys. zł miesięcznie – mówi Smolarski.
Spółka od kilku lat sugerowała rodzinie, że mieszkanie jest tymczasowe. – To jak w hotelu, można wyrzucić nas w każdej chwili – żalą się repatrianci.
W styczniu prezes Zieleni Miejskiej zażądał niezwłocznego opuszczenie lokalu. „Spółka nie może ponosić konsekwencji nieporadności i braku samodzielności. W przypadku braku reakcji podejmę stosowne kroki prawne” – zagroził w piśmie.