Reklama
Rozwiń
Reklama

Salmonella rujnuje kurort

Sezon trwa, a sanepid nie pozwala korzystać z plaży w Międzyzdrojach. Miasto traci pieniądze i renomę

Aktualizacja: 20.08.2008 08:19 Publikacja: 20.08.2008 05:57

Salmonella rujnuje kurort

Foto: KFP

Daniel Kawa, który w Między-zdrojach prowadzi rodzinną smażalnię ryb, zwykle wypatruje kolejnych klientów. Tak było przez ostatnich 15 lat. Ale w tym sezonie czeka tylko na wieści z sanepidu.

Bo od kiedy w morzu wykryto bakterie salmonelli, klientów brak. Obroty spadły od razu, gdy 7 sierpnia powiatowy inspektor sanitarny w Kamieniu Pomorskim wydał decyzję o zamknięciu 900 metrów plaży na odcinku od mola do bazy rybackiej.

– Leżymy na plaży, czas biegnie, już po sezonie – żali się Daniel. Dodaje, że najgorzej było przez kilka pierwszych dni. Pouciekali wszyscy klienci. I teraz są tacy, którzy pytają: – A ta rybka to gdzie złowiona? W morzu z salmonellą czy bez?

W tak zwanej bazie rybackiej jest dziewięć smażalni. – Od czasu salmonelli jesteśmy jak dotknięci trądem – denerwuje się Ewa Stolarewicz, właścicielka jednej z nich, sąsiadka Kawów.

Na pechowym terenie działa też kilka prestiżowych hoteli, w tym sławny Amber Baltic, sklepy z pamiątkami, puby z piwem.

Reklama
Reklama

Tuż po wiadomości z sanepidu gmina natychmiast wprowadziła zarządzanie kryzysowe.

– W trzy godziny zgoniliśmy turystów z plaży, zawisła czerwona flaga, ratownicy pilnowali, żeby nikt nie kąpał się w morzu. W nocy plaży strzegła straż miejska – wylicza Mateusz Flotyński, wiceburmistrz Międzyzdrojów.

Wynajęta przez samorząd firma zdezynfekowała okolicę. – Wynajęliśmy inną firmę, aby pomogła nam zlokalizować źródło skażenia. Podejrzewaliśmy, że to baza rybacka – mówi Flotyński. Zrobiono cztery odwierty na plaży, pobrano próbki wody. – Firma potwierdziła, że to z bazy – twierdzi burmistrz.

Baza rybacka to centralna część plaży w Międzyzdrojach. 17 firm, które prowadzą tam działalność, korzysta z dwóch szamb. Według hipotezy urzędników salmonella do morza przedostała się właśnie z nieszczelnych szamb. – Jeden zbiornik należy do jednego właściciela, a drugi ma już 16 właścicieli. Szukaj wiatru w polu – mówi Flotyński.

– To jakieś bzdury albo pretekst, żeby nas stąd wykosić – ocenia Marzena Kawa, mama Daniela.

Salmonella uderza najbardziej w przedsiębiorców działających na terenie bazy rybackiej, bo turyści przenieśli się na plażę po drugiej stronie mola.

Reklama
Reklama

Jednak dla całej zachodniej perły Bałtyku, słynącej z Festiwalu Gali Gwiazd i bogatych turystów, wieść o salmonelli to nóż w plecy. W sezonie w Między-zdrojach wypoczywa zwykle kilkadziesiąt tysięcy turystów. Tym razem jest ich mniej.

– To się odbija na wszystkich – mówi Dariusz Winnicki, dyrektor hotelu Amber Baltic.

– Chociaż my działamy cały rok, nie tylko w sezonie letnim. Mamy dwa baseny, czyścimy swój odcinek plaży, a nasi goście mają leżaki do dyspozycji, więc nam salmonella tak nie zaszkodzi jak innym.

Winnicki przyznaje jednak, że kiedy wieść o bakterii w Międzyzdrojach poszła w Polskę, kilku klientów odwołało rezerwację. – To pewnie ci, którzy mają małe dzieci – przypuszcza.

– Jak wybuchła ta afera, to kolega stracił klientów. Ja na szczęście nie, ale i tak już po sezonie – stwierdza Piotr Hanczaruk, który wynajmuje pokoje letnikom. Narzeka na pogarszający się wizerunek kurortu. – Tu, że salmonella, w portalach, że za drogo. Ceny spadły z 50 zł za pokój z łazienką do 30 – 35 zł – wylicza.

– Mieliśmy wystartować w pilotażowym prestiżowym projekcie „Błękitna flaga”, ale już właściwie nie mamy szans – nie kryje żalu wiceburmistrz Flotyński. Gmina na walkę z salmonellą już wydała ok. 60 tys. zł, władze liczą się z tym, że po sezonie dzierżawcy będą żądali zmniejszenia stawek. – Rocznie wydajemy na promocję miasta milion złotych, teraz będziemy musieli płacić za obronę wizerunku – mówi Flotyński.

Reklama
Reklama

Od prawie trzech tygodni gmina pilnuje szamb w bazie rybackiej. Rozpoczęła też przyłączanie do miejskiej kanalizacji. Skontrolowała wszystkie firmy od ubikacji po kuchnie. – Niczego nie znaleźli, ale na mieście rozpowiadają, że salmonella przyszła od nas – piekli się Daniel Kawa. Przedsiębiorcy z zamkniętej części zastanawiają się, jak to jest, że salmonella trzyma się tylko do mola i dalej nie płynie. – Przecież to jakiś bezsens – kwituje Daniel.

Już wiadomo, że inspektor Antoni Skrzypczak nie otworzy plaży co najmniej do 25 sierpnia. – Nie sądzę, żeby się coś zmieniło. Był sztorm i morza nie oczyścił. Pewnie trzeba będzie poczekać do jesieni i wiosny. Morze samo się oczyści, ale może to potrwać nawet cztery miesiące – mówi.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: i.kacprzak@rp.pl

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
„Obietnice bez pokrycia”. Szefowie związków wystawili rządowi brutalną ocenę za 2025 rok
Społeczeństwo
Historyczny debiut „dziewiętnastki”. Tramwaje Warszawskie wracają na Rakowiecką
Społeczeństwo
Co czeka zagraniczne oddziały Instytutu Pileckiego
Społeczeństwo
Polacy nie mówią „nie” związkom homoseksualnym
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama