W poniedziałek do nadburmistrza Görlitz wybrała się delegacja mieszkańców Zgorzelca i Görlitz z żądaniem natychmiastowego usunięcia antypolskich plakatów neonazistów. Kilka dni temu taką decyzję podjęły władze Löcknitz, innego niemieckiego przygranicznego miasta.
[srodtytul]Blitzkrieg w Löckintz, niemoc w Görlitz [/srodtytul]
Na początku września Narodowodemokratyczna Partia Niemiec (NPD) wywiesiła tam identyczne jak w Görlitz hasła „Zatrzymać polską inwazję”. W tym meklemburskim nadgranicznym mieście wisiały zaledwie kilka dni, ale magistrat uznał, że godzą w prawa człowieka i naruszają porządek publiczny. W ślad za administracyjną decyzją ich usunięcia, skierowano wniosek do prokuratury o ściganie NPD. Tymczasem w Görlitz antypolskie hasła wiszą od końca maja, w związku z kampanią do Parlamentu Europejskiego, a potem do saksońskiego Landtagu i Bundestagu. Tamtejszy ratusz twierdzi, że nie może zakazać głoszenia poglądów politycznych. Również prokuratura uznała, że nie łamią prawa bo ich adresaci nie mieszkają w Niemczech.
Zapytanie do prokuratury, czyhasła są sianiem nienawiści, skierowały w czerwcu władze Gorlitz po licznych protestach mieszkańców tego niemieckiego miasta, ale przede wszystkim gdy działania NPD potępiła kanclerz Angela Merkel na jednym z wieców prze wyborami do Parlamentu Europejskiego.
- Stanowisko władz Görlitz jest niezrozumiałe, skoro w Locknitz potrafiono uporać się błyskawicznie z antypolską prowokacją — uważa Mariusz Klonowski, organizator akcji, działający w polsko niemieckim stowarzyszeniu przedsiębiorców. — Tolerowanie ich w Görlitz to skandal.