Polemika z Władimirem Putinem, zwłaszcza znad Wisły, ma mniej więcej tyle sensu, co dyskutowanie z Antonim Macierewiczem o katastrofie smoleńskiej. Niemniej czasem jest to niezbędne, choćby dla obrony historycznej prawdy. Z pobudek moralnych po prostu trzeba.
I tak właśnie jest w jednej z kwestii poruszonych przez Putina podczas dorocznego spotkania Klubu Dyskusyjnego Wałdaj w pierwszych dniach października. Oto bowiem rosyjski dyktator dowartościował kpinami polskiego prezydenta Karola Nawrockiego, o którym usłyszał, że w murach Belwederu, oficjalnej rezydencji Prezydenta Rzeczypospolitej, rozmawia z „duchem” Piłsudskiego. Przypomnijmy, że warszawski Belweder był rezydencją marszałka Józefa Piłsudskiego. Tam przez wiele lat mieszkał, tam umarł 12 maja 1935 r. i tam zachowano dla zwiedzających jego gabinet z biurkiem i skromnym łóżkiem. Czy Karol Nawrocki tam zagląda? Bez wątpienia; też bym zaglądał. Józef Piłsudski, choć nie należę do jego wyjątkowych wielbicieli, był jednym z ojców nowoczesnej Polski, narodowym bohaterem i uosobieniem II Rzeczypospolitej. W tym sensie rozmowy z Piłsudskim, niekoniecznie pełne ukłonów, są do dziś naszym obowiązkiem, jeśli chcemy chronić się przed błędami, jakie popełniono w Polsce sanacyjnej.