Reklama

Jan Maciejewski: Błogosławionym zazdrościłem stosu

Jest taki rodzaj dobrego wychowania, które stanowi najwyższą formę bezczelności. I odpowiednio – czasem trzeba stracić nad sobą panowanie, inaczej po prostu nie wypada.

Publikacja: 10.10.2025 15:10

Jan Maciejewski: Błogosławionym zazdrościłem stosu

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Najokrutniejszą recenzją jest wzruszenie ramionami. Wie to każdy, na kogo w dzieciństwie machnięto ręką. Zna tę tęsknotę – do ręki, która pogrozi, a może i nawet wymierzy klapsa. Coś po sobie zostawi; uzna, że było się godnym choćby i gniewu czy smutku. Było się zdaniem godnym odpowiedzi. Prawo do niej jest najbardziej powszechną z reguł panujących we Wszechświecie. Domagają się jej letnie poranki i jesienne kolory. Oczy kobiety i spuszczone głowy dzieci. Nawet Bóg chce, żeby mu odpowiedziano, dlatego dał ludziom liturgię. Język, środki, narzędzia do udzielania odpowiedzi na Jego obecność.

Pozostało jeszcze 85% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
„Wszystko jak leci. Polski pop 1990-2000”: Za sceną tamtych czasów
Plus Minus
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa”: Wrednie i losowo
Plus Minus
„Jesteś tylko ty”: Miłość w czasach algorytmów
Plus Minus
„Harry Angel”: Kryminał w królestwie ciemności
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Sebastian Jagielski: Czego boją się twórcy
Reklama
Reklama