W Solaris Music Management z Krakowa, który organizuje koncerty grupy, usłyszeliśmy, że składy są dwa: wokalistki zespołu występują osobno. A grupa z powodzeniem koncertuje nie tylko w Polsce, ale np. w Australii czy Nowej Zelandii.
– Nie demonizowałbym przekonania, że mamy nad Wisłą wysyp nieco przybladłych gwiazd. To trochę nadrabianie strat z przeszłości, ale przede wszystkim normalne zjawisko – mówi redaktor Piotr Metz, znany dziennikarz muzyczny, naczelny "Machiny". – W Wielkiej Brytanii na koncerty gwiazd z poprzednich dekad regularnie przychodzą rzesze fanów.
Zdaniem redaktora, lekko niepokojący mógłby być natłok dawnych gwiazd w małych miasteczkach, gdyby np. młodzi ludzie mieli kontakt tylko z tego rodzaju muzyką. – Nie są jednak skazani na gust burmistrza, który czasem zaprasza piosenkarza, bo lubił go 30 lat temu. Mają dostęp do Internetu, słuchają nagrań – dodaje.
Miliony na weselu
Także red. Wacław Krupiński, szef działu kultury "Dziennika Polskiego", uważa, że koncerty dawnych gwiazd świadczą o normalności Polski. – To sympatyczne, zdrowe i sprawia ludziom sporo radości. Przypomina im pierwsze miłości, płyty, jakich słuchali. Przez lata nie było nas stać, by gwiazdy zaprosić. Wysyłaliśmy za to naszych znakomitych artystów do klubów polonijnych, gdzie grali za marne pieniądze dla chleba. Wreszcie sytuacja się odwróciła. Ci z Zachodu dorabiają u nas – mówi. Dodaje, że i polskie gwiazdy sprzed lat nadal w wielkiej formie, jak Irena Santor, Jerzy Połomski czy Joanna Rawik, grają chętnie w niewielkich salach, małych miejscowościach. To żaden wstyd.
Także ci najbardziej popularni są skłonni zagrać nawet na prywatnej imprezie za odpowiednio wysoką gażę. Brytyjski "Daily Mail" donosił, że w przypadku The Eagles w 2003 r. było to nawet osiem milionów dolarów za wykonanie hitu "Hotel California" na prywatnym przyjęciu w Nowym Jorku. Rolling Stonesom za uświetnienie swych 60. urodzin potentat z Teksasu zapłacił siedem milionów, a Christina Aguilera zarobiła 3,6 mln dolarów na weselu rosyjskiego milionera Andrzeja Melniczenki i byłej miss Jugosławii Aleksandry Kokotovic. Czy był na imprezie także grill, nie wiadomo.