Wielka gwiazda na małym pikniku

W Polsce masowo koncertują zachodni piosenkarze, których utwory okupowały listy przebojów 30 lat temu

Aktualizacja: 12.05.2011 21:01 Publikacja: 11.05.2011 20:21

Wielka gwiazda na małym pikniku

Foto: ROL

Kiedyś na zachodnich scenach budziły zachwyt. Dziś chętnie dorabiają nawet na polskiej prowincji. To znak, że jesteśmy w Europie – mówią znawcy.

– Nie chodzi tylko o to, jak śpiewa, ale to wspomnienie czasów, gdy byłem młody i piękny – wzdycha pan Włodzimierz z  Ustki, który w czasie majowego weekendu oklaskiwał Samanthę Fox na koncercie w Strzelinku koło Słupska. Brytyjska wokalistka wystąpiła tam na dwudniowej imprezie organizowanej przez radiową Jedynkę.

– Warto było dać 100 zł za bilet – zapewnia. Zwłaszcza że  46-letnia Samantha, która triumfy święciła w latach 80., nadal ma ponętny biust, z jakiego słynęła. Dawna modelka nie jest już jednak pewna swej urody. Zakazała robienia zdjęć nawet na konferencji prasowej.

Odgrzewaniec-przekładaniec

Na koncert Samanthy przyszli głównie mężczyźni. Po  czterdziestce i pięćdziesiątce. – Córka nie dała się namówić – mówi Włodzimierz. – Woli rap.

Część komentarzy po imprezie nie pozostawia jednak złudzeń co do "charyzmy" gwiazdy. "Odgrzewaniec-przekładaniec. Nikt już jej nie słucha" – piszą internauci.

– Na szczęście na tej samej scenie co biust Samanthy, zobaczyliśmy inną brytyjską piosenkarkę, Bonnie Tyler, i usłyszeliśmy jej wspaniałą chrypkę. Była też Suzie Quatro, której stuknęła już sześćdziesiątka. Co w tym złego, że zagrają czasem do kotleta? Ja byłam zachwycona –  mówi Elżbieta Wyrobiec z Gdyni, która na koncert trafiła, bo odwiedzała znajomych w Ustce.

"Dojrzałe dziewczyny dały czadu", ogłosiła jedna z lokalnych gazet. A dziewczyny nie są wcale wyjątkiem.

Gwiazda na piknik

– Chcę usłyszeć wasz krzyk!

– Yeeeeeaaaaahhh!!!

– Ok, znów czuję się jak gwiazda pop...

Sobotni wieczór, rynek w 70-tysięcznym Gnieźnie. Pod sceną tłum – trochę nastolatków, sporo par po czterdziestce. Gapie w oknach i na balkonach. A na scenie – Limahl.

Jeszcze dwie – trzy dekady temu bardziej prawdopodobne niż taki koncert byłoby lądowanie UFO. W latach 80. Limahl był gwiazdą. Z grupą Kajagoogoo, a potem sam podbijał największe miasta świata.

Piosenki "Too Shy", a przede wszystkim ,,Neverending Story" z filmu Wolfganga Petersena pod takim tytułem święciły triumfy na listach przebojów. W zestawieniu radiowej Trójki hit spędził aż 28 tygodni, docierając na szczyt. Anglik stał się też jednym z idoli siermiężnego PRL, czego dowodem był wysyp fryzur "na Limahla" – z rozjaśnioną blond grzywą i opadającymi na ramiona kosmykami.

Dziś przystrzygł włosy. Do Gniezna nie przywiózł zespołu, śpiewa do muzyki z podkładu. W programie ma trochę utworów własnych, trochę pożyczonych. Jest wczesne Depeche Mode i Lionel Richie. Obok Limahla kręcą się dwie tancerki, sceniczne dymy mieszają się z dymem z rozstawionych w pobliżu grillów, na których skwierczą szaszłyki. Koncert – dla widzów darmowy – uświetnił Dni Gniezna.

– Kiedyś byłeś bardzo popularny, dziś występujesz na imprezie w małym mieście. Tak wygląda emerytura gwiazdy? – zapytała "Rz" Limahla. – Nie mam pojęcia – odparł z uśmiechem i znikł w samochodzie. Ale wcześniej w  wywiadzie dla "Metra" mówił: "Jak każdy muszę jeść i spłacać kredyty. Ale mam szczęście, bo wykonuję zawód, który kocham".

– Kiedyś sam grałem w zespole, pracowałem w lokalnym radiu. Limahl to była ważna postać. Gdy trzy lata temu zobaczyłem go na festiwalu w Sopocie, pomyślałem: może zagrałby u nas? – mówi Dariusz Pajkert z Urzędu Miasta w Gnieźnie. Okazało się, że koncert nie przekracza możliwości finansowych miasta. Sprowadzenie Limahla to wydatek rzędu ok. 35 tysięcy złotych.

Organizacją koncertów Anglika zajmuje się wytwórnia i agencja Camey Records z Piaseczna pod Warszawą. Jej szef Maciej Sierakowski przyznaje, że odkąd Limahl wystąpił w Sopocie (zagrali tam także m.in. Shakin Stevens i Modern Talking), zainteresowanie jest spore. – Propozycje dotyczą zamkniętych imprez, głównie jednak klubów – wyjaśnia.

– Są miasta, które miały już u siebie większość polskich zespołów. Potrzebują odmiany – tłumaczy Zuzanna Wilde-Lizoń, właścicielka Agencji Artystycznej Music Land z Opola. W ofercie ma m.in. koncerty zagranicznych gwiazd. Zarówno wciąż popularnych (jak Leonard Cohen), jak i tych, które odcinają kupony od minionej sławy (jak Slade).

– Koszt sprowadzenia zagranicznego wykonawcy waha się od 25 tys. zł do miliona. Za  gwiazdy z lat 80. trzeba średnio zapłacić ok. 50 tys. – twierdzi. Wszystko zależy od klasy artysty i tego, czy zagra na żywo czy z półplaybacku.

Dawnych idoli można oglądać głównie na jednorazowych, okazyjnych koncertach, ale część nadal nagrywa płyty. Limahl z kolegami reaktywował w 2008 r. grupę Kajagoogoo.

Nie tylko gust  burmistrza

– Przy piosenkach Boney M. poznałem żonę. Jak mam nie lubić "Rasputina" czy "Ma Baker"? Nawet się dzięki nim poduczyłem angielskiego – zapewnia Bartłomiej Konkol z Gdańska. – Tylko szkoda, że nie żyje ich główny tancerz, w dodatku nazwy zespołu używa kilka grup. Człowiek może się pomylić.

Jednak jak na oddanego fana przystało pan Bartłomiej wybiera się na koncert w Teatrze Wielkim w Łodzi, gdzie 24 maja podczas wyborów najpiękniejszej mamy i córki zagra właśnie Boney M.

W Solaris Music Management z Krakowa, który organizuje koncerty grupy, usłyszeliśmy, że składy są dwa: wokalistki zespołu występują osobno. A grupa z powodzeniem koncertuje nie tylko w Polsce, ale np. w Australii czy Nowej Zelandii.

– Nie demonizowałbym przekonania, że mamy nad Wisłą wysyp nieco przybladłych gwiazd. To trochę nadrabianie strat z przeszłości, ale przede wszystkim normalne zjawisko – mówi redaktor Piotr Metz, znany dziennikarz muzyczny, naczelny "Machiny". – W Wielkiej Brytanii na koncerty gwiazd z poprzednich dekad regularnie przychodzą rzesze fanów.

Zdaniem redaktora, lekko niepokojący mógłby być natłok dawnych gwiazd w małych miasteczkach, gdyby np. młodzi ludzie mieli kontakt tylko z tego rodzaju muzyką. – Nie są jednak skazani na gust burmistrza, który czasem zaprasza piosenkarza, bo lubił go 30 lat temu. Mają dostęp do Internetu, słuchają nagrań – dodaje.

Miliony na weselu

Także red. Wacław Krupiński, szef działu kultury "Dziennika Polskiego", uważa, że koncerty dawnych gwiazd świadczą o normalności Polski. – To sympatyczne, zdrowe i sprawia ludziom sporo radości. Przypomina im pierwsze miłości, płyty, jakich słuchali. Przez lata nie było nas stać, by gwiazdy zaprosić. Wysyłaliśmy za to naszych znakomitych artystów do klubów polonijnych, gdzie grali za marne pieniądze dla chleba. Wreszcie sytuacja się odwróciła. Ci z Zachodu dorabiają u nas – mówi. Dodaje, że i polskie gwiazdy sprzed lat nadal w wielkiej formie, jak Irena Santor, Jerzy Połomski czy Joanna Rawik, grają chętnie w niewielkich salach, małych miejscowościach. To żaden wstyd.

Także ci najbardziej popularni są skłonni zagrać nawet na  prywatnej imprezie za odpowiednio wysoką gażę. Brytyjski "Daily Mail" donosił, że w przypadku The Eagles w 2003 r. było to nawet osiem milionów dolarów za wykonanie hitu "Hotel California" na prywatnym przyjęciu w Nowym Jorku. Rolling Stonesom za uświetnienie swych 60. urodzin potentat z  Teksasu zapłacił siedem milionów, a Christina Aguilera zarobiła 3,6 mln dolarów na weselu rosyjskiego milionera Andrzeja Melniczenki i byłej miss Jugosławii Aleksandry Kokotovic. Czy był na imprezie także grill, nie wiadomo.

Kiedyś na zachodnich scenach budziły zachwyt. Dziś chętnie dorabiają nawet na polskiej prowincji. To znak, że jesteśmy w Europie – mówią znawcy.

– Nie chodzi tylko o to, jak śpiewa, ale to wspomnienie czasów, gdy byłem młody i piękny – wzdycha pan Włodzimierz z  Ustki, który w czasie majowego weekendu oklaskiwał Samanthę Fox na koncercie w Strzelinku koło Słupska. Brytyjska wokalistka wystąpiła tam na dwudniowej imprezie organizowanej przez radiową Jedynkę.

Pozostało 94% artykułu
Społeczeństwo
Kielce: Poważna awaria magistrali wodociągowej. Gdzie brakuje wody?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni