Podczas wszystkich spotkań z prezydentem USA będzie obecny tłumacz. Nawet więc ktoś zupełnie nieznający angielskiego nie będzie miał problemu ze zrozumieniem go. Jednak, jak podkreślają bywalcy takich spotkań, znajomość języka angielskiego bardzo ułatwia komunikację.
– Lepiej odbiera się to, co mówi gość – mówi Janusz Onyszkiewicz ze Stowarzyszenia Euroatlantyckiego, były szef MON w rządzie Jerzego Buzka. I dodaje, że żeby go zrozumieć w pełni, trzeba jednocześnie odbierać słowa i gesty, tzw. body language.
Podkreśla, że dobrze jest też zwrócić się do gościa po angielsku. I wspomina, jak z Bronisławem Geremkiem uczestniczyli jako przedstawiciele UW w spotkaniu liderów partii z prezydentem Billem Clintonem. – Nie było oczywiście czasu na bezpośrednią rozmowę. Jednak zabieraliśmy głos bez pośrednictwa tłumacza – opowiada.
W sobotę Obama spotka się też z liderami partii. Który z polityków będzie mógł sobie pozwolić na rozmowę po angielsku? – Na pewno pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz – mówi "Rz" Agnieszka Kłąb, zastępca rzecznika prasowego Urzędu Miasta. Gronkiewicz-Waltz, wiceszefowa PO, na spotkaniu z Obamą będzie reprezentowała Platformę. Kłąb podkreśla, że prezydent Warszawy doskonale porozumiewała się m.in. podczas kolacji z księciem Karolem w trakcie jego wizyty w Polsce.
Niewielu uczestników sobotniego spotkania miało możliwość, tak jak ona, używania angielskiego na co dzień – Gronkiewicz-Waltz była m.in. wiceszefową Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju w Londynie. Jednak niektórzy uczą się pilnie. Jak Waldemar Pawlak, szef PSL, wicepremier i minister gospodarki.