"Przecinamy pępowinę" – pod takim hasłem ma się odbyć 11 marca tegoroczna manifa, marsz organizowany przez środowiska feministyczne z okazji Dnia Kobiet. Tym razem na ich celowniku znalazł się Kościół. W kolportowanych na ulicach Warszawy publikacjach feministki wyliczają, ile państwo rzekomo na niego wydaje.
Ich zdaniem Fundusz Kościelny rocznie przeznacza na składki na ubezpieczenia społeczne księży 224 mln zł. W rzeczywistości cały Fundusz wynosił w ubiegłym roku 89 mln zł, a finansowane są z niego również emerytury duchownych innych niż katolickie wyznań.
Jeszcze większy rozdźwięk występuje w przypadku danych dotyczących wynagrodzenia dla kapelanów – feministki wskazują, że państwo przeznacza na nie aż 21 mld zł rocznie, podczas gdy jest to kwota około 750 razy mniejsza i wynosi niecałe 30 mln zł.
Równie kuriozalnie wyglądają wyliczenia, ile w ciągu ostatnich 21 lat państwo przekazało Kościołowi za pośrednictwem Komisji Majątkowej (zwracającej majątek przejęty w czasach PRL). Według feministek nieruchomości i rekompensaty to nawet 240 mld zł.
– To kwota wzięta zupełnie z sufitu – oburza się ks. prof. Dariusz Walencik, były członek Komisji Majątkowej, który bada jej działalność i to, ile majątku przekazała Kościołowi. – Poseł Sławomir Kopyciński (kiedyś SLD, dziśRuch Palikota – red.) podał nieprawdziwą kwotę 24 mld zł, a teraz widzę, że dodaje się już do niej kolejne zera.
Ks. Walencik podkreśla, że rzeczywista wartość to kilka miliardów złotych.
Nawet raport o finansach Kościoła serwisu money.pl, na który w swoich materiałach powołują się feministki, podaje kwotę nieco ponad 5 mld zł.
– To jest czysta propaganda – mówi o publikacji feministek Marcin Przeciszewski, redaktor naczelny Katolickiej Agencji Informacyjnej, która w poniedziałek opublikowała raport na temat finansów Kościoła w Polsce. – To pokazuje, jak ważne jest, aby Kościół prostował takie nieprawdziwe informacje. Często bowiem nawet poważni dziennikarze je powielają i zaczynają one być traktowane jak materiał źródłowy – dodaje.
Feministki w raport KAI nie wierzą. Mówią, że pieniądze przekazywane przez państwo Kościołowi to ciągle niezbadany temat i swoją akcją chcą zwrócić na to uwagę.
– Kwota 240 mld zł to pewna prowokacja, ale takie dane pojawiają się w Internecie, a skoro do tej pory nikt nie przedstawił wiarygodnych wyliczeń, to mamy prawo tak domniemywać – przekonuje w rozmowie z "Rz" Elżbieta Korolczuk z Porozumienia Kobiet 8 Marca.