Nawet milion nałogowych graczy jest już w Polsce - szacują terapeuci i prawnicy, do których trafiają ofiary ruletki, kart, automatów czy zakładów sportowych. To tylko szacunki, bo rozmiarów zjawiska dotąd nikt nie zbadał.
Nałogowi oddają się ludzie sukcesu, ale i przeciętniaki, większość gotowa oskubać rodzinę z ostatniej złotówki, by móc grać. - Uzależnienie od hazardu jest dużo bardziej powszechne, niż się wydaje, tyle że ukryte - mówi adwokat Andrzej Rogoyski, u którego pomocy szukają gracze i ich bliscy. - Często dotyczy ludzi ze środowisk korporacyjnych. Ale dopóki pracownik nie podkrada pieniędzy z kasy, szefowie przymykają oko.
Robert F., pracownik banku, za pieniądze klientów obstawiał zakłady sportowe. Wykradł hasła, ściągnął z kont prawie 800 tys. zł, połowę przegrał. Sąd w Łodzi właśnie skazał go na1,5 roku więzienia.
Także Ewy (imię zmienione) nie uchroniła przed nałogiem świetna praca na wysokim stanowisku. - Gra zdominowała moje życie opowiada.
Zaczęło się od sporadycznych wizyt w kasynie ze znajomymi. Po siedmiu latach do kasyna chodziła już codziennie. Wpadła w długi. - To był koszmar. Od rana szukanie pieniędzy, chwila snu, gra i tak na okrągło wspomina. Tak upłynęły jej kolejne trzy lata.