Bezrobocie wysokie, ale chętnych do pracy brak

Stopa bezrobocia leci w dół, jeśli sprawdzimy, ilu bezrobotnych tak naprawdę chce podjąć pracę

Publikacja: 06.09.2012 03:31

W wielu miejscach Polski liczba osób zarejestrowanych w urzędach jest bardzo wysoka, ale w rzeczywistości jest ich mniej.  Dowodzą tego najnowsze dane GUS. Eksperci wskazują, że nawet co trzecia osoba widniejąca w spisach bezrobotnych zarejestrowała się tam tylko po to, aby mieć ubezpieczenie zdrowotne i łatwiejszy dostęp do zasiłków z pomocy społecznej.

– Ekonomiści zazwyczaj biorą stopę bezrobocia podawaną przez BAEL (Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności), czyli to, ile osób bezrobotnych jest chętnych do pracy, bo są to wiarygodniejsze dane – mówi Rafał Antczak, wiceprezes Deloitte. – W urzędach pracy gros ludzi rejestruje się często z innych powodów niż chęć poszukiwania pracy – dodaje.

Dlatego, jeśli uwzględnimy w statystykach tych, którzy są chętni do podjęcia pracy, i odejmiemy osoby pracujące w szarej strefie, to okazuje się na koniec czerwca, że stopa bezrobocia według najnowszych danych BAEL wynosiła 9,9 proc., a nie 12,4 proc., jak wylicza się na podstawie liczby zarejestrowanych w pośredniakach osób.

Największe różnice między tymi, którzy szukają pracy, a tymi, którzy zapisują się w pośredniakach, są w województwach o najwyższej stopie bezrobocia rejestrowanego. Rekordzistą jest województwo warmińsko-mazurskie, gdzie oficjalnie bez pracy jest 19,2 proc. mieszkańców. BAEL jednak mówi co innego – jeśli wziąć pod uwagę chęć do podjęcia pracy, to liczba bezrobotnych spada do 11,5 proc.

– Mamy rzeczywiście spory problem z ludźmi, którzy zarejestrowali się w urzędach, a nie szukają pracy – przyznaje Zdzisław Szczepkowski, szef WUP w Olsztynie. Jego zdaniem wynika to z rozmiarów szarej strefy w regionie. – Latem jest u nas sporo pracy np. w budownictwie czy rolnictwie, ale zazwyczaj jest to zajęcie na czarno – tłumaczy.

To jednak niejedyna przyczyna. – U nas w powiecie rośnie nam już kolejne pokolenie bezrobotnych. Jeśli dziecko widzi, że rodzice nie pracują, a jakoś sobie radzą, to dziecko też się do żadnej pracy nie garnie – tłumaczy Anna Konowrocka, szefowa PUP w Bartoszycach.

Inną sprawą jest to, że urzędnikom opłaca się utrzymywać jak najwyższy wskaźnik bezrobocia. –?Urzędnicy obawiają się, że jeśli w stopa bezrobocia za bardzo spadnie, będą musieli zwalniać pracowników. Dlatego sztucznie utrzymuje się ją na zawyżonym poziomie i mimo naszych próśb nie usuwają z nich tych, którzy nie chcą pracować – tłumaczy Szczepkowski. Dochodzi także ludzki argument. – Trudno potępiać za to, że ktoś chce mieć ubezpieczenie zdrowotne – mówi prof. Elżbieta Kryńska, ekonomistka z Uniwersytetu Łódzkiego. Z jej badań wynika, że takie osoby stanowią około 30 proc. wszystkich bezrobotnych.

Podobną rozbieżność można zaobserwować w województwach kujawsko-pomorskim, lubuskim, podlaskim i zachodniopomorskim. Z tym że różnice są mniejsze. Wynoszą one około 6 pkt proc.

Zdaniem ekspertów, jeśli chcemy, aby lokalne urzędy pracy prowadziły pośrednictwo pracy z prawdziwego zdarzenia, powinno się jak najszybciej usunąć z rejestrów tych, którzy nie szukają pracy. W ten sposób doradcy zawodowi i pośrednicy pracy mogliby się zająć tymi, którzy chcieliby pracować i potrzebują pomocy w znalezieniu zajęcia.

Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiada, że w resorcie trwają obecnie prace nad ustawą, która wyeliminuje z rejestrów bezrobotnych tych, którzy są w nim tylko dla świadczenia zdrowotnego. Projekt ustawy ma być gotowy do końca roku.

W wielu miejscach Polski liczba osób zarejestrowanych w urzędach jest bardzo wysoka, ale w rzeczywistości jest ich mniej.  Dowodzą tego najnowsze dane GUS. Eksperci wskazują, że nawet co trzecia osoba widniejąca w spisach bezrobotnych zarejestrowała się tam tylko po to, aby mieć ubezpieczenie zdrowotne i łatwiejszy dostęp do zasiłków z pomocy społecznej.

– Ekonomiści zazwyczaj biorą stopę bezrobocia podawaną przez BAEL (Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności), czyli to, ile osób bezrobotnych jest chętnych do pracy, bo są to wiarygodniejsze dane – mówi Rafał Antczak, wiceprezes Deloitte. – W urzędach pracy gros ludzi rejestruje się często z innych powodów niż chęć poszukiwania pracy – dodaje.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Społeczeństwo
Nie żyje Tomasz Jakubiak. Znany kucharz miał 41 lat
Społeczeństwo
Młodzi wcześniej testują z „promilami”
Społeczeństwo
Sondaż: Składka zdrowotna dla przedsiębiorców w dół? Znamy zdanie Polaków
Społeczeństwo
Nawet 27 stopni w majówkę. Ale w weekend pogoda się zmieni
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Społeczeństwo
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Kto ucieknie z kraju, gdy wybuchnie wojna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne