Wydłużenie do roku urlopów macierzyńskich będzie kosztować w 2014 r. dodatkowo około dwóch miliardów złotych – policzył resort finansów. To niemal o połowę więcej w stosunku do tego, co ZUS wydaje rocznie na zasiłki dla matek nowo narodzonych dzieci. To dużo, ale może być impulsem do poprawy sytuacji demograficznej w Polsce.
– Ta propozycja jest w porządku, ale pod warunkiem, że polityka prorodzinna w Polsce nie zakończy się na tym jednym elemencie. Jeśli tak by było, dzietność by nie wzrosła – mówi „Rz" prof. Krystyna Iglicka, demograf i rektor Uczelni im. Łazarskiego.
Wydłużenie urlopów podoba się też Łukaszowi Hardtowi, ekonomiście z Uniwersytetu Warszawskiego, zajmującego się polityką rodzinną. – Nie spodziewałem się, że rząd będzie chciał iść w tym kierunku – mówi. Ekspert podaje też przykład Estonii – jedynego kraju bloku wschodniego, który postawił na rodzinę i zdecydował się kilka lat temu na wprowadzenie obok urlopów macierzyńskich tzw. urlopów rodzicielskich, które trwają aż 435 dni. – Skutek był błyskawiczny – współczynnik dzietności w tym kraju wzrósł z 1,3 w 2004 do 1,6 obecnie – mówi Hardt.
Jednak mimo zachwytów większość ekspertów podkreśla, że propozycja ta może uderzyć w młode kobiety, którym będzie jeszcze trudniej znaleźć pracę.
W Estonii podobne rozwiązania spowodowały wzrost dzietności