W Elblągu, w Gorzowie Wielkopolskim czy w Świnoujściu pracownicy urzędów, którzy palą, muszą zapisywać wyjścia na papierosa, by później odpracować je po godzinach. – Taki nakaz może być dla części uzależnionych bodźcem do rzucenia nałogu – uważają specjaliści. Ale czy zgodny z prawem?
Dymek rejestrowany
W Polsce pali blisko 9 mln osób. W walkę z nałogiem włączyły się teraz samorządy, które każą swoim pracownikom rejestrować przerwy na tzw. dymka.
– Nie musieliśmy nawet zmieniać przepisów. Regulamin pracy mówi, że każde wyjście z budynku musi zostać odnotowane, a że mamy elektroniczny rejestrator czasu pracy łatwo jest te wyjścia sprawdzić – opowiada Marek Murdzia, rzecznik starostwa powiatowego w Elblągu.
W elbląskim starostwie uzależnionych od tytoniu jest ok. 10 proc. pracowników. I te osoby, jeśli chcą zapalić, muszą wyjść przed budynek, a potem to odpracować. – Czasem jest to 12 minut, czasem 30 – mówi Marek Murdzia.
Zauważa on, że w urzędzie zapanowała moda na niepalenie. – Młodsi pracownicy w ogóle nie palą, a starsi starają się pozbyć nałogu – dodaje rzecznik.