- Śledczy proszą o dokumenty finansowe, a rewizjom towarzyszy ekipa prorządowej telewizji NTW - mówiła 85-letnia Ludmiła Aleksiejewa, szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej. Jako jedna z pierwszych zbojkotowała przepisy, które zmuszają organizacje pozarządowe otrzymujące pomoc z zagranicy i według urzędników - prowadzące działalność polityczną - do rejestrowania się w charakterze "agentów zagranicznych". Po wprowadzeniu w życie kontrowersyjnej ustawy w listopadzie ubiegłego roku, Aleksiejewa zwróciła się o wsparcie do rosyjskich darczyńców. Mówiła, że jej organizacja nigdy nie jest i nie będzie "niczyim agentem".
Obecnie rewizje prokuratury i urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości trwają w oddziałach od trzech do pięciu tysięcy organizacji pozarządowych w całej Rosji. Władze nie przejmują się krytyką Zachodu i odpowiadają, że kontrole są zgodne z prawem, a ich celem jest walka z ekstremizmem. Na apele obrońców praw człowieka o zaprzestaniu masowych rewizji urzędnicy nie reagują.
Na celowniku śledczych znalazły się najbardziej znane organizacje, w tym m.in. dokumentująca zbrodnie stalinowskie Memoriał, Amnesty International czy Human Rights Watch.
Moskiewscy analitycy podkreślają, że kontrole mają na celu wywarcie presji na społeczeństwo przed zapowiadanymi protestami opozycji.
Przewodniczący Rady ds. Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego i Praw Człowieka przy prezydencie Rosji Michaił Fiedotow zażądał od prokuratorów publicznego sprawozdania po masowej kontroli organizacji pozarządowych. - Śledczy muszą też ujawnić, ile pieniędzy podatników wydali na rewizje - zaznaczył Fiedotow.