Cierpienie dziecka, chłód urzędników

Roczna Małgosia już 10. miesiąc jest w domu dziecka. Zabrano ją matce w kontrowersyjnych okolicznościach.

Aktualizacja: 08.10.2013 12:25 Publikacja: 08.10.2013 02:19

Małgosia Zdańska została odebrana matce w styczniu 2013 r.

Małgosia Zdańska została odebrana matce w styczniu 2013 r.

Foto: 123RF

Półroczną córkę Kornelii Zdańskiej w styczniu 2013 r. umieszczono w oddalonym o 60 km od jej miejsca zamieszkania Domu Małego Dziecka w Jaworze. Nakazał to sąd, choć matka cały czas zajmuje się drugą córką, a przesłanki decyzji były co najmniej dyskusyjne. Wskazał to sąd odwoławczy, który 30 kwietnia zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania (pisaliśmy o tym w „Rz" 11 maja). Mimo tego do dzisiaj matka jest rozłączona z córką.

Sprawdziliśmy, co dzieje się w tej sprawie. Okazuje się, że mimo tego, iż powinna być wyjaśniania szybko – chodzi o bardzo małe dziecko – niewiele się wydarzyło.

Najpierw w czerwcu rozpatrujący sprawę sędzia poszedł na 4-tygodniowy urlop. – Dopiero 17 lipca odbyła się rozprawa i sąd zlecił badanie matki oraz córki Rodzinnemu Ośrodkowi Diagnostyczno-Konsultacyjnemu w Świdnicy – mówi „Rz" mec. Olgierd Pankiewicz, który broni interesów matki i Małgosi.

Okazuje się jednak, że badania do dziś nie przeprowadzono. – Bezpośrednio po rozprawie sąd wystąpił do RODK z prośbą o wyznaczenie terminu badań – tłumaczy Jarosław Halikowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Legnicy. – Sąd interweniował też telefonicznie, 27 sierpnia i 9 września – dodaje Halikowski.

Skontaktowaliśmy się z RODK w Świdnicy. Pytamy kierownika ośrodka panią Renatę Białas o sprawę Małgosi. Sprawdza w aktach, że badanie zostało zlecone 25 lipca z dwumiesięcznym terminem jego wykonania. Gdy wspominamy, że jest początek października i termin minął, kierowniczka rozkłada ręce. – Mamy tylko 5,5 etatu – tłumaczy Białas. Okazuje się, że badanie jest wyznaczone dopiero na 11 października.

– Kiedy można spodziewać się wydania opinii – dopytujemy. – Najwcześniej dwa tygodnie od daty badania – mówi Białas. Będzie to zatem koniec października.

Sprawa od wiosny jest też znana Markowi Michalakowi, rzecznikowi praw dziecka. Poprosiliśmy go o wyjaśnienie, jakie działania podjął. Otrzymujemy odpowiedź: 22 kwietnia 2013 r. wpłynęła do RPD informacja o Małgosi. „Rzecznik zapoznał się z aktami (...) postępowania i zgłosił w nim swój udział" – czytamy. Czy podjął działania? Nie. „Decyzja, co do dalszych działań (...) wymaga przeprowadzenia bardzo dogłębnej analizy zgromadzonej dokumentacji i uwzględnienia wszelkich okoliczności" – napisano w odpowiedzi.

Nieco więcej aktywności wykazała prof. Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich. W kwietniu zwróciła się do sądu „z prośbą o udzielenie informacji i o rozważenie objęcia sprawy osobistym nadzorem administracyjnym przez prezesa sądu, wskazując na wiek dziecka i czas przebywania dziecka w pieczy zastępczej". Jednak po tym, gdy prezes sądu odmówił, RPO poinformował panią Zdańską, że – biorąc pod uwagę także inne okoliczności – „nie widzi podstaw do interwencji". Ostatnio RPO zwrócił się do sądu „z prośbą o uaktualnienie informacji w tej sprawie".

– Tak opieszałe działanie wszystkich instytucji spowoduje, że dziecko spędzi w domu dziecka co najmniej rok – ocenia mec. Pankiewicz i wskazuje, że córka z matką są poddawane cierpieniu psychicznemu. – Tak trzeba nazwać odizolowanie, zwłaszcza tak małego dziecka od matki – uważa.

Judyta Kruk, koordynator Telefonu Wsparcia Fundacji Rzecznik Praw Rodziców, która śledzi losy Małgosi, wskazuje, że nasz system prawny traktuje rodziców nierówno. – Bardzo łatwo państwo odbiera dzieci, nawet na podstawie błahych przesłanek, a później ogromnie trudno je odzyskać. Trzeba udowodnić, że jest się całkowicie bez skazy, a postępowania toczą się miesiącami, jeśli nie latami – zauważa Kruk. Dodaje, że w przepisach powinny znaleźć się ścisłe terminy ich rozstrzygania.

Jaki będzie los Małgosi Zdańskiej? Jeśli będzie miała szczęście, wróci do matki do końca tego roku. Jeśli nie – jej sprawa może ciągnąć się jeszcze miesiącami.

Półroczną córkę Kornelii Zdańskiej w styczniu 2013 r. umieszczono w oddalonym o 60 km od jej miejsca zamieszkania Domu Małego Dziecka w Jaworze. Nakazał to sąd, choć matka cały czas zajmuje się drugą córką, a przesłanki decyzji były co najmniej dyskusyjne. Wskazał to sąd odwoławczy, który 30 kwietnia zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania (pisaliśmy o tym w „Rz" 11 maja). Mimo tego do dzisiaj matka jest rozłączona z córką.

Pozostało 87% artykułu
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie