Od ubiegłego roku drastycznie rośnie liczba emigrantów, których spod polskich granic Straż Graniczna odprawia z kwitkiem.
Z danych Straży Granicznej wynika, że od stycznia do lipca tego roku wydano blisko 19 tys. decyzji o odmowie wjazdu, z czego ponad 11 tys. tylko na granicy polsko-białoruskiej w Terespolu, najbardziej popularnym przejściu granicznym w Polsce. W ubiegłym roku takich osób było ponad 32 tys. – to jest o 46 proc. więcej niż rok wcześniej. Emigrantów odsyłają Polsce także Niemcy – na mocy tzw. wniosków dublińskich (7,5 tys.) – głównie z Niemiec – których liczba wzrosła ponad- dwukrotnie w porównaniu z zeszłym rokiem. To emigranci, którzy wjechali do Polski, ale zatrzymali się w Niemczech. Konwencja dublińska wskazuje, które państwo członkowskie UE jest odpowiedzialne za rozpatrzenie wniosku o azyl obcokrajowca – to, którego granicę jako pierwszą przekroczył. Największy ruch obserwuje się od ubiegłego roku na przejściu z Białorusią, w Terespolu. Dlaczego akurat tam? – Do granicy dojeżdża bezpośrednio pociąg, z którego korzystają niezamożni emigranci ze Wschodu – tłumaczy Agnieszka Golias, rzeczniczka Straży Granicznej.
– Jesteśmy zaskoczeni taką falą. Nie ma sytuacji, żeby dochodziło w Czeczenii do masowych prześladowań, nie ma tam obecnie konfliktu o charakterze zbrojnym. Jest duże bezrobocie, nieistniejąca właściwie służba zdrowia, kulejąca edukacja, ale nie są to powody, które wyjaśniają tak zmasowaną falę emigracji. Nie są to też powody, dla których przyznaje się status uchodźcy – przyznaje Rafał Rogala, szef Urzędu do spraw Cudzoziemców.
Powody odmowy są przede wszystkim trzy. Jak precyzuje rzeczniczka Straży Granicznej, aż 12,5 tys. z nich chciało przekroczyć granicę bez wizy lub dokumentu pobytowego, kolejne blisko 5 tys. osób zawrócono z granicy z powodu braku dokumentów uzasadniających pobyt (np. fikcyjne zaproszenia wystawione przez polską firmę) i niewystarczających środków finansowych, które reguluje rozporządzenie szefa MSW – tj. 100 zł na dzień pobytu w przypadku osoby, która ukończyła 16 lat, w przypadku dzieci – 50 zł na dzień.
Dzisiejszy masowy emigrant, który szturmuje wschodnią granicę Polski, to przede wszystkim ekoemigrant, rzadziej uchodźca prześladowany z powodów politycznych czy rasowych.