Most im. Lecha Kaczyńskiego jest częścią Trasy Uniwersyteckiej. Patrona przeprawie wybrano 14 kwietnia 2010 roku,  cztery dni po katastrofie smoleńskiej, w której zginął prezydent wraz z małżonką oraz 94 innych postaci życia politycznego.

Uchwałę o nadaniu mostowi imienia prezydenta podjęła jeszcze poprzednia rada na wniosek ówczesnego prezydenta miasta – opowiada Zbigniew Sobociński, (PO) wiceprzewodniczący Rady Miasta w Bydgoszczy. Dodaje, że w 2010 roku mostu jeszcze nie było. Dopiero planowano jego budowę, podobnie jak i całej trasy.

Teraz radni PO zgłosili uchwałę, by zmienić nazwę przeprawy. Wspierał ich w tym SLD.

Chcą by most nazywał się tak, jak i cały trasa. – Dotychczasowa nazwa dzieliła zamiast łączyć mieszkańców. My szliśmy do wyborów z hasłem, że będziemy ludzi łączyć. Nazwa Most Uniwersytecki jest bardziej neutralna. Przeprawa jest częścią Trasy Uniwersyteckiej. W zależności jak na to patrzeć zaczyna lub kończy się przy Uniwersytecie – tłumaczy Zbigniew Sobociński. Dodaje, że w inny sposób można uczcić ofiary katastrofy smoleńskiej. Czy zostaną patronami ulicy bądź innego miejsca? – Nie słyszałem, by klub PiS złożył taką propozycję – dodaje radny.

Przeciwko zmianie nazwy protestuje PiS, a także m.in. LPR.  - Wyrażamy protest wobec projektu uchwały Rady Miasta, która  ma na celu dokonanie ostrych podziałów politycznych wśród mieszkańców i skłócenie nas - bydgoszczan. Projekt zmiany nazwy służy zademonstrowaniu, kto w Bydgoszczy rządzi czyli pokazaniu, że jedynie – PO i SLD – ideowi przeciwnicy nieżyjącego prezydenta - mają rację – napisał Bogdan Dzakanowski, prezes zarząd LPR. Podkreślił,  że prezydent Lech Kaczyński wybrany został w demokratycznych wyborach i zginął wraz z grupą wspaniałych Polaków w tragicznej katastrofie. -  Naród to jednak także pamięć o historii, także tej tragicznej. Naród bez pamięci narodem być przestaje. I taki pomysł wynarodowienia autorzy projektu proponują radnym , proponują bydgoszczanom. Protestujemy przeciwko takiemu myśleniu, protestujemy przeciwko takim uchwałom i ich autorom, którzy nie powinni nigdy pełnić zaszczytnej funkcji radnego – dodaje Dzakanowski.