Od czasu zaanektowania w lutym przez Rosję ukraińskiego Krymu w Polsce toczy się dyskusja o sposobach poprawienia naszego bezpieczeństwa. Jak pisała w zeszłym tygodniu „Rz", na wrześniowym szczycie NATO nie zapadną decyzja o rozmieszczeniu u nas stałych baz sojuszu.
Badanie Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS (dawniej IBRiS Homo Homini) daje odpowiedź, jak zwiększenie naszego potencjału obronnego widzą Polacy. Okazuje się, że preferujemy te rozwiązania, które będą nas kosztowały najmniej.
Weekendowe szkolenia ze strzelania
O konieczności wzmacniania własnych sił zbrojnych mówił przed kilkunastoma dniami przy okazji Święta Wojska Polskiego prezydent Bronisław Komorowski. Jego zdaniem należy zwiększyć budżet na obronność z 1,95 do 2 proc. PKB (eksperci szacują wzrost wydatków na 800 mln zł). Jednak, jak wynika z naszego sondażu, jedynie połowa Polaków zgadza się na zwiększanie wydatków na wojsko kosztem innych dziedzin. 37 proc. jest przeciwnego zdania.
Znacznie więcej zwolenników mają dwa inne rozwiązania. 65 proc. badanych chciałoby „wprowadzić obowiązkowe przeszkolenie wojskowe dla dorosłych mieszkańców". Przeciw takiemu pomysłowi jest 27 proc. badanych. Podobnym poparciem cieszy się idea stworzenia w każdym powiecie ochotniczych jednostek obrony terytorialnej. Opowiada się za tym 64 proc. ankietowanych, sprzeciwia zaś 26 proc.
Wyniki cieszą emerytowanego gen. Waldemara Skrzypczaka. Jego zdaniem obowiązkowe szkolenia mogą nie zdać egzaminu, bo „Polacy nie przykładają się do nauki pod przymusem". Ale nadzieję pokłada w ochotniczych jednostkach, które miałyby wesprzeć wojska operacyjne.