Prokuratura sprawdza Aborcyjny Dream Team

Aktywistka stanie przed sądem za pomocnictwo w nielegalnej aborcji. Jednak na tym nie kończą się kłopoty, które ma jej organizacja.

Publikacja: 31.03.2022 21:00

Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, prokuratura badała też jej stronę internetową.

Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, prokuratura badała też jej stronę internetową.

Foto: Screen z aborcyjnydreamteam.pl

Trzy lata więzienia grożą Justynie Wydrzyńskiej z Aborcyjnego Dream Teamu za pomoc kobiecie, która chciała przerwać ciążę. Jej proces ruszy 8 kwietnia – poinformował w poniedziałek Aborcyjny Dream Team. To jednak niejedyne postępowanie, które toczyło się wokół tej nieformalnie działającej organizacji. Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, prokuratura badała też jej stronę internetową.

Aborcyjny Dream Team to jedna z najbardziej znanych inicjatyw, działających na rzecz przerywania ciąży. Głośno zrobiło się o nim w 2018 roku, gdy działaczki wystąpiły na okładce „Wysokich Obcasów” w koszulkach z napisem „Aborcja jest ok”. To niejedyne takie działanie, bo aktywistki starają się promować pozytywny wizerunek aborcji, m.in. poprzez obecność w mediach.

Justyna Wydrzyńska pomaga Polkom w przerywaniu ciąży od 16 lat

Jednocześnie pomagają w przerywaniu ciąży. Jak wyliczał w styczniu Aborcyjny Dream Team, w ciągu roku od opublikowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego, niemal zakazującego w Polsce aborcji, organizacja wydała 1,5 mln na zabiegi w zagranicznych klinikach dla kobiet z Polski w drugim trymestrze ciąży. Wyjechać miało z nią 1,5 tys. kobiet, a wszystkimi metodami, głównie farmakologicznymi, aborcję przeprowadzić miało dzięki jej pomocy 33 tys.

Jedną z osób, którym pomógł Aborcyjny Dream Team, jest kobieta, przedstawiana pod zmienionym imieniem Ania. Jak relacjonują aktywistki, była kontrolowana przez przemocowego męża, który utrudniał jej wyjazd do kliniki za granicą. Ponieważ spóźniała się przesyłka z zestawem poronnym, zamówionym poza Polską, skontaktowała się z Aborcją Bez Granic. Telefon odebrała Justyna Wydrzyńska. Wysłała Ani tabletki poronne, a o przesyłce dowiedział się mąż, którą zawiadomił policję.

Wydrzyńska pomaga Polkom w przerywaniu ciąży od 16 lat i twierdzi, że to pierwszy raz, gdy z tego powodu ma kłopoty prawne. Aborcyjny Dream Team pisze wręcz „o pierwszej sprawie w Europie, wytoczonej działaczce za pomoc w aborcji poprzez przekazanie tabletek”.

Wedle mojej oceny i mojego sumienia, aborcja jest taką samą zbrodnią jak pedofilia.

Bartosz Kownacki z PiS

Jak ustaliliśmy, organizacja mogła wpaść w kłopoty również z powodu działania posła PiS Bartosza Kownackiego, który zainteresował się treściami, zamieszczonych na jej stronie internetowej. Tam w zakładce „aborcja domowa” Aborcyjny Dream Team dokładnie informuje, gdzie można zamówić zestaw, składający się z misoprostolu i mifepristonu oraz w jakiej kombinacji stosować te środki.

Zdaniem posła „prezentowane treści wręcz ordynarnie lekceważą przepisy polskiego prawa oraz depczą prawo każdej istoty ludzkiej do życia, którego ochrona była intencją ustawodawcy”. Tak napisał w zapytaniu poselskim, które wysłał w styczniu do Ministerstwa Sprawiedliwości. Dodał w nim, że „prezentowanie tych treści wprost naruszać może artykuł 152 § 2 kodeksu karnego (pomocnictwo w aborcji – red.)”.

„Uprzejmie informuję, iż zapytanie to zostało potraktowane jako zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i przekazane, zgodnie z właściwością, do Prokuratury Regionalnej w Warszawie” – odpisał Bogdan Święczkowski, ówczesny prokurator krajowy, a dziś sędzia Trybunału Konstytucyjnego.

Ostatecznie sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Jak informuje nas rzeczniczka prokuratury Aleksandra Skrzyniarz, 3 lutego wydano postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa.

Dlaczego poseł Kownacki zdecydował się działać? Nie udało nam się z nim skontaktować, jednak jego motywacji można się domyślać, śledząc jego wypowiedzi w mediach. Np. w ubiegłym roku mówił w Radiu ZET, że „aborcja jest taką samą zbrodnią jak pedofilia”.

Zdaniem posłanki KO Moniki Rosy postępowania dotyczące Aborcyjnego Dream Teamu wynikają z działań „fanatyków, którzy chcą ograniczyć prawa kobiet”. – Choć dostęp do legalnej aborcji jest minimalny, chcą jeszcze mocniej decydować o naszym zdrowiu i naszym ciele – komentuje.

Trzy lata więzienia grożą Justynie Wydrzyńskiej z Aborcyjnego Dream Teamu za pomoc kobiecie, która chciała przerwać ciążę. Jej proces ruszy 8 kwietnia – poinformował w poniedziałek Aborcyjny Dream Team. To jednak niejedyne postępowanie, które toczyło się wokół tej nieformalnie działającej organizacji. Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, prokuratura badała też jej stronę internetową.

Aborcyjny Dream Team to jedna z najbardziej znanych inicjatyw, działających na rzecz przerywania ciąży. Głośno zrobiło się o nim w 2018 roku, gdy działaczki wystąpiły na okładce „Wysokich Obcasów” w koszulkach z napisem „Aborcja jest ok”. To niejedyne takie działanie, bo aktywistki starają się promować pozytywny wizerunek aborcji, m.in. poprzez obecność w mediach.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Sondaż: Połowa Polaków za małżeństwami par jednopłciowych. Co z adopcją?
Społeczeństwo
Ponad połowa Polaków nie chce zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach
Społeczeństwo
Poznań: W bibliotece odkryto 27 woluminów z prywatnych zbiorów braci Grimm
Społeczeństwo
Budowa S1 opóźniona o niemal rok. Powodem ślady osadnictwa sprzed 10 tys. lat
Społeczeństwo
Warszawa: Aktywiści grupy Ostatnie Pokolenie przykleili się do asfaltu w centrum