Berliński ośrodek badania opinii publicznej przeprowadził ankietę w dziewięciu europejskich krajach. Sondaż odbywał się metodą internetową, a ankietowanym zadano pytanie: „Czy identyfikujesz się jako lesbijka, gej, osoba biseksualna lub transpłciowa?". W kolejnym proszono o bardziej dokładne określenie swojej seksualności.
Odsetek 4,9 proc. w Polsce sytuuje nasz kraj tuż poniżej średniej 5,9 proc. ze wszystkich państw. Największą społeczność LGBT (7,4 proc.) stwierdzono w Niemczech. Na kolejnych miejscach są Hiszpania (6,9 proc.) i Wielka Brytania (6,5 proc.), a najmniejszy odsetek mniejszości obliczono na Węgrzech (1,5 proc).
W sumie w badaniu wzięło udział 11,8 tys. osób. Ile w Polsce? Tego Dalia nie podaje. Berlińscy badacze podkreślają, że ze względu na metodologię „ich szacunków nie należy traktować jako ostatecznych". Jednak jednocześnie zauważają, że to „jedno z niewielu, jeśli nie jedyne badanie, który pozwala na porównania między różnymi krajami".
W Polsce badanie ma też tę zaletę, że jak dotąd było niewiele prób oszacowania społeczności LGBT. Pytania o orientację nie pojawiały się w spisie powszechnym ani w Diagnozie Społecznej. W dodatku odsetek mniejszości to temat polityczny. Wraca zawsze, gdy o prawach LGBT, np. o związkach partnerskich, rozmawiają politycy.
Prawica zazwyczaj podaje niższy odsetek, a lewica wyższy. – Homoseksualiści stanowią półtora procent populacji w Polsce – mówił w 2014 r. Jarosław Zieliński z PiS. Podobnymi liczbami posługuje się ks. prof. Dariusz Oko. Z kolei prezydent Słupska Robert Biedroń uważa, że orientację nieheteroseksualną „ma 2 mln Polaków", czyli około 5 proc. Podobna liczba znalazła się w krytykowanym przez prawicę raporcie o rodzinach LGBT „Rodziny z wyboru w Polsce".