23 lutego pojawiła się informacja, że Amnesty International (AI) przestała uznawać głównego rosyjskiego opozycjonistę Aleksieja Nawalnego za „więźnia sumienia". Ostatnio AI prostowało doniesienia medialne i przekonywało, że na decyzje międzynarodowej organizacji, zajmującej się obroną praw człowieka na całym świecie, nikt z zewnątrz nie wpływał. Również propaganda Kremla.
W komunikacie czytamy, że wewnątrz AI „pojawiły się wątpliwości", ponieważ w przeszłości opozycjonista dopuścił się wypowiedzi, które „mogły oznaczać nawoływanie do dyskryminacji i przemocy". Organizacja nie zdradza, o jakie wypowiedzi (sprzed kilkunastu lat) chodzi. Prześladowanie Nawalnego „stanowczo potępia", ale za więźnia sumienia go nie uznaje.
Szefowa biura AI w Moskwie Natalia Zwiagina w rozmowie z „Rzeczpospolitą" sprawy Nawalnego nie chciała komentować i odesłała do oświadczenia organizacji. Tłumaczy też, że AI nie prowadzi ogólnodostępnej listy rosyjskich więźniów sumienia. Uznaje za nie osoby, które trafiły do więzienia z powodu swoich przekonań lub są dyskryminowane z powodów etnicznych, religijnych, płciowych czy ze względu na orientację seksualną, i nie sięgają po przemoc czy propagandę przemocy i nienawiści.
– Procedura ta nie jest przejrzysta, więc nie do końca rozumiemy, na podstawie czego taki status jest nadawany lub nienadawany. To przede wszystkim uderza w ludzi, których to dotyczy. W szczególności Nawalnego, któremu najpierw ten status nadają, a później odbierają. Spowodowało to też wizerunkowe straty AI w Rosji i poza jej granicami – mówi „Rzeczpospolitej" Siergiej Dawidis z rosyjskiego centrum obrony praw człowieka Memoriał. Dość powiedzieć, że kilka dni temu najbliższy współpracownik Nawalnego Leonid Wołkow (wyjechał z Rosji) poprosił, by w przyszłości AI nigdy więcej nie uznawała go za „więźnia sumienia" (zdarzało się to kilkakrotnie, gdy Wołkow trafiał za kraty).
Listę więźniów politycznych w Rosji prowadzi Memoriał. Z powodu prześladowania rosyjskich muzułmanów (m.in. Tatarów krymskich) oraz Świadków Jehowy (zdelegalizowanych w 2017 roku) organizacja musiała nawet podzielić listę na dwie części: zwykłych i religijnych więźniów reżimu. Na pierwszej obecnie znajduje się oprócz Nawalnego jeszcze 75 nazwisk, na drugiej aż 298 osób (za kraty wsadzono ponad 50 Świadków Jehowy). Kolejne 400 nazwisk to represjonowani, ale pozostają na wolności.