- Pomnik polskiego świętego papieża w całości stanowi część pejzażu miasta i jego dziedzictwa. Ludzie są zbulwersowani wyrokiem Rady Stanu. Statua ta nigdy nie była powodem nieporozumień czy waśni religijnych - podkreśla w wywiadzie Le Diffon. Dodaje, że "zrobi wszystko, by pomnik pozostał na swoim miejscu".
Mer Ploermel rozważa różne możliwości ominięcia decyzji Rady Stanu. Jedną z możliwości jest sprywatyzowanie parkingu, na którym znajduje się pomnik. - Ofertę jego wykupu zgłosili francuscy biskupi - tłumaczy Le Diffon. Możliwa też jest sprzedaż terenu agencji nieruchomości, która planuje remont zniszczonej pożarem pobliskiej szkoły katolickiej.
- Wszelkie moralne wsparcie jest mile widziane. Nie potrzebujemy pieniędzy. Nie chcę też żadnych manifestacji, by nie być odpowiedzialnym za ewentualne burdy czy zamieszki - podkreśla Patrick Le Diffon w wywiadzie, który ukaże się w środowym wydaniu "Gazety Polskiej".
Monument w Ploermel, o wysokości ponad ośmiu metrów, przedstawia postać św. Jana Pawła II pod łukiem, ze szczytu którego wznosi się krzyż. Spór o krzyż na tym pomniku trwał od 2006 r., kiedy został on wzniesiony. Ostatnie postanowienie Rady Stanu, to potwierdzenie werdyktu sądu administracyjnego w Rennes z 2015 r., który powołał się na obowiązującą we Francji od 1905 r. ustawę o rozdziale Kościoła od państwa. Decyzja Rady Stanu jest ostateczna i nie podlega zaskarżeniu. Na usunięcie krzyża władze Ploermel mają sześć miesięcy. Jeśli tego nie zrobią, cały pomnik św. Jana Pawła II będzie musiał zniknąć z przestrzeni publicznej.
Gotowość przyjęcia pomnika zadeklarował rząd węgierski oraz kilka miejscowości w Polsce. Zaproponowanie przeniesienia pomnika zapowiedziała też premier Beata Szydło. Dla mera Ploermel ta propozycja premier Szydło "nie jest zaskakująca". - Jest ona raczej przesłaniem wsparcia niż zamierzonym pragnieniem odzyskania posągu - mówił Le Diffon dziennikowi "Ouest-France" pod koniec października.