„Potwierdzenie statusu języka wilamowskiego poprzez autorytet państwa w sposób oczywisty przyczyniłoby się do zwiększenia szans na jego przetrwanie. Każdy zaś język, nawet ten najmniejszy, jest nierozerwalną częścią ogólnoludzkiego dziedzictwa, poprzez które wyraża się niepowtarzalny sposób widzenia świata, niepowtarzalna ontologia" – pisze około 270 naukowców w liście otwartym do klubów w Sejmie.
Są wśród nich m.in. językoznawcy, etnolodzy, etnolingwiści, dialektolodzy i historycy. Badacze opowiadają się za nadaniem wilamowskiemu statusu języka regionalnego, tak jak ma obecnie kaszubski.
Język wilamowski, czyli wymysiöeryś, przypomina alzacki lub luksemburski i mówi ą w nim niektórzy mieszkańcy Wilamowic pod Bielsko-Białą. Twierdzą, że pochodzą od Flamandów, a do miasteczka przybyli w XIII wieku. Ich język przetrwał, bo strzegli zasady zawierania małżeństw w obrębie swojej społeczności. Teraz jest na wymarciu. – Obecnie żyje około 20 starszych mieszkańców, dla których wilamowski jest pierwszym językiem. Dochodzi do tego grupka młodych ludzi, którzy nauczyli się go w szkole – mówi Bartłomiej Chromik, badacz z Wydziału „Artes Liberales" UW.
W szkole w Wilamowicach język nauczany jest od kilku lat dzięki grupce zapaleńców. Płaci za to gmina. Językoznawcy nie ukrywają, że edukacja byłaby łatwiejsza, gdyby stał się on językiem regionalnym. Odpowiedni projekt przygotowała sejmowa Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych, jednak wciąż nie trafił do laski marszałkowskiej. Powód? Politycy PiS nie są przekonani, czy jest to dobry pomysł.
Zdaniem szefowej komisji Danuty Pietraszewskiej z PO, partia rządząca się obawia, że po uznaniu wilamowskiego przez państwo podobnego statusu dla swojego języka zaczną jeszcze mocniej domagać się Ślązacy. – Dla mnie to zupełnie irracjonalne, bo sprawa języka wilamowskiego nie jest nawet w promilu polityczna – mówi.