W warunkach węgierskich sukces prawicy jest wyjątkowy. W pięciu wcześniejszych referendach na Węgrzech, łącznie z referendum akcesyjnym w roku 2003, frekwencja nie przekroczyła 40 proc.
– Zwyciężyła demokracja. Węgrzy wyrazili rządowi wotum nieufności – oświadczył Viktor Orban, lider opozycyjnego Fideszu. Premier Ferenc Gyurcsanyi w krótkim wystąpieniu w parlamencie powiedział, że będzie „respektował wyniki plebiscytu”.
Politolog Zsoltan Kiselly, analityk Węgierskiej Akademii Nauk, powiedział „Rz”, że wynik referendum nie był dla niego zaskoczeniem. – Premier przygotował sobie drogę odwrotu. Będzie twierdził, że czas zaciskania pasa się kończy, a Węgrzy mogą liczyć na dotacje europejskie. Mimo iż rząd odniósł dużą porażkę, w zasadzie nic się nie zmieni – uważa.
Nie wiadomo jednak, czy sytuacja nie wymknie się politykom spod kontroli. Późnym wieczorem przed parlamentem demonstrowała grupa przeciwników premiera Gyurcsanya. Policja szykowała się do odparcia demonstracji.
Andrzej Niewiadowski z Budapesztu