Według Sowińskiej „dyrektor sprawowałby funkcję koordynującą właściwy model opieki nad dzieckiem w okresie zdrowia i choroby”. Departament, o którym pisze w liście do Zbigniewa Religi rzecznik praw dziecka, został zlikwidowany w połowie lat 90. Jako niepotrzebny.
List Sowińskiej jest zbiorem „postulatów i propozycji wzmocnienia rangi pediatrii i jakości opieki nad populacją wieku rozwojowego”. Rzecznik ma kilka pomysłów, jak to zrobić. Prosi np. o przywrócenie opieki pediatrycznej dla dzieci od urodzenia do 18. roku życia, jak podkreśla „z zapewnieniem dostępu do pediatry bez skierowania”.
Beata Małecka-Libera, poseł PO, lekarz z wykształcenia, o problemie, który widzi rzecznik Sowińska, mówi „wydumany”. – Nie słyszałam o problemach ze skierowaniem do pediatry – dziwi się. – Wiem, że brakuje endokrynologów czy neonatologów, ale dobra opieka medyczna dla dziecka to przede wszystkim zaufanie między matką, dzieckiem i lekarzem. Ale najważniejszym żądaniem Ewy Sowińskiej jest powołanie w ministerstwie nowego departamentu: matki i dziecka.
Paweł Trzciński, rzecznik resortu zdrowia, jest zdziwiony. – Nie rozumiem, po co tworzyć byty ponad potrzebę? – pyta. – Przecież są już departamenty w ministerstwie i specjaliści do tego, by zajmować się sprawami matki i dziecka. Lepiej, gdyby pani rzecznik postulowała zwiększenie budżetu na zadania związane z najmłodszymi.
Ile kosztowałoby utworzenie nowego departamentu? Według Trzcińskiego dużo. – Nowy wydział nie zmieściłby się w gmachu ministerstwa – przekonuje. – Należałoby wynająć pomieszczenia, do tego pensja dyrektora to ok. 6 tys. zł brutto plus stanowiska co najmniej kilku pracowników – ocenia rzecznik.