Ta sprawa stała się głośna po tym, jak „Gazeta Wyborcza” doniosła o lekarzach blokujących legalną aborcję u 14-letniej dziewczynki. Odmówiono wykonania zabiegu w dwóch lubelskich szpitalach, a na końcu także w szpitalu w Warszawie. „Gazeta Wyborcza” pisała, że ciąża była wynikiem gwałtu, a szturm na szpital przypuściły organizacje pro-life.
Prokuratura sprostowała jednak, że chodzi nie o gwałt, ale o „czyn zabroniony – obcowanie płciowe z osobą poniżej 15. roku życia”. Ale i w tym przypadku prawo dopuszcza aborcję. Dlaczego więc lekarze jej odmawiają? Niezbędna bowiem jest także zgoda rodziców dziewczynki i samej ciężarnej.
Lekarze nabrali wątpliwości po tym, jak w standardowej procedurze przed zabiegiem zażądali, by z dzieckiem porozmawiał psycholog. Podczas rozmowy z nim dziewczynka przyznała, że chce jednak urodzić dziecko. Wiadomo też, że jeszcze zanim trafiła do szpitala, pisała do koleżanki, co także potwierdziła w rozmowie z psychologiem. Koleżance wyznała, że nie chce aborcji.
Prof. Stanisław Radowicki, krajowy konsultant ds. ginekologii i położnictwa: – Jeżeli lekarz ocenił, że sytuacja jest wątpliwa prawnie, to trudno się dziwić, że nie wykonał zabiegu. Zarzucanie lekarzom, że czegoś nie dopełnili, jest w tym przypadku błędem. Z informacji, które posiadam, wynika, że podczas pobytu dziewczynki w szpitalu w Warszawie nie było jej formalnej zgody. Lekarze nie mogli podjąć innej decyzji.
Prof. Tadeusz Smyczyński, specjalista prawa rodzinnego i opiekuńczego z PAN, akcentuje, że zabiegu przerwania ciąży nie można wykonać wbrew woli małoletniej. – Jej zdania lekarz pominąć nie może i skoro powziął informacje, że dziewczynka nie chce zabiegu, to zrobił słusznie, wypisując ją ze szpitala. Zachodzi sprzeczność co do rzeczywistej woli małoletniej. Wątpliwości co do autentyczności zgody dziewczynki powinien rozwiać sąd opiekuńczy, który sprawuje nadzór nad władzą rodzicielską i w sprawach istotnych dla dziecka może rozstrzygać takie spory. Myślę, że powinien się zająć tym niezwłocznie, bo w tej sprawie najważniejszy jest czas – mówi „Rz” prof. Smyczyński.