– Dla win lato tradycyjnie jest okresem gorszej sprzedaży. W tym roku notujemy zaś spore wzrosty. Bywa, że ludzie zaczepiają nas na ulicy i pytają, gdzie można kupić nasze wina, bo na samochodzie mamy informację, że sprzedajemy gruzińskie trunki. Aż takiego zainteresowania nigdy wcześniej nie obserwowaliśmy – mówi "Rz" Rafał Wojtczak, dyrektor handlowy firmy WGM, jednego z największych działających w Polsce importerów win z Gruzji, który kontroluje ok. 70 proc. tego rynku. Wojtczak dodaje, że Gruzinom, z którymi ma bezpośrednie kontakty, bardzo na takim właśnie zainteresowaniu ich produktami zależy. – Dla nich każda sprzedana butelka wina jest teraz na wagę złota, bo brakuje im środków do życia – mówi.
We wrześniu gruzińskimi winami Wojtczak ma zamiar zainteresować restaurację sejmową. Swoje produkty oferował już kilku urzędom centralnym, ale dotąd oferty pozostawały bez echa. – Myślę, że teraz się przyjmą. Tym bardziej, że wielu polityków, i to ze wszystkich opcji politycznych, chętnie pija sprowadzane przez nas wina – dodaje przedstawiciel importera.
Wiadomo, że degustuje je między innymi prezydent Lech Kaczyński, dla którego czerwone wino jest ulubionym trunkiem. – Kancelaria Prezydenta zamawia różne wina. Czasami są to również wina gruzińskie – informują nas urzędnicy Kancelarii.
O tym, że gruziński trunek jest czasem podawany na przyjęciach w Pałacu Namiestnikowskim zapewnia Vano Makhniashvili z firmy Marani, Gruzin który handluje w Polsce winem z Kaukazu. – Wiem, że moje wina tam trafiają – mówi. Nie umie jednak powiedzieć czy ostatnio zamawiano ich więcej, niż zwykle. – Nie mam czasu się tym interesować, bo bardzo denerwuje się tym, co dzieje się w moim kraju – dodaje.
Od nazw szczepów biorą nazwy wina. Gruzińską specyfiką jest numerowanie win, na przykład: Tsolikauri n7, Gurdjaani n3, Telianin2. Numerki odpowiadają właściwościom wina.