Reklama

UE forsuje prawa gejów

Komisja Parlamentu Europejskiego chce, aby związki homoseksualne zawarte w kraju, gdzie są one legalne, były uznawane przez inne państwa UE

Aktualizacja: 03.12.2008 03:24 Publikacja: 03.12.2008 03:23

W definicję praw człowieka kolanem wciska się małżeństwa homoseksualne i ich prawo do adopcji dzieci

W definicję praw człowieka kolanem wciska się małżeństwa homoseksualne i ich prawo do adopcji dzieci - Konrad Szymański.

Foto: SAM, Sławomir Mielnik

„Państwa Unii powinny wzajemnie uznawać pary homoseksualne niezależnie od tego, czy są one małżeństwem czy pozostają w zarejestrowanym związku partnerskim” – czytamy w projekcie rezolucji, który został wczoraj przegłosowany przez komisję Parlamentu Europejskiego ds. wolności obywatelskich.

Związki homoseksualne mo- żna już zalegalizować w Holandii, Belgii, Niemczech, Hiszpanii, Czechach, Węgrzech, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Portugalii i Słowenii. Zdaniem autorów rezolucji na podstawie obowiązującego w Unii prawie do swobodnego przemieszczania się osób związki zalegalizowane w takich krajach powinny być uznane przez pozostałe państwa Unii.

Dokument apeluje też o zapewnienie homoseksualistom prawa do zgromadzeń i ostrzega przywódców politycznych i religijnych przed zachęcaniem do nienawiści i przemocy poprzez dyskryminacyjne uwagi pod adresem homoseksualistów. Jeśli projekt zostanie przyjęty przez Parlament Europejski, stanie się zestawem zaleceń dla wszystkich krajów UE.

– Lewica próbuje radykalnie rozszerzać katalog tego, co uważamy za prawa człowieka. Kolanem wciska się w tę definicję małżeństwa homoseksualne i prawo dla takich par do adoptowania dzieci – mówi „Rz” eurodeputowany PiS Konrad Szymański, który zgłosił poprawki do projektu rezolucji. Jest m.in. przeciwnikiem zakazu „dyskryminujących uwag pod adresem homoseksualistów”. – To ograniczenie demokratycznego prawa do krytyki, po prostu cenzorski zapis – mówi Szymański. Chociaż poprawki zostały odrzucone, zapowiada, że jego klub zgłosi je podczas sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego.

– To bzdura. Zakaz dyskryminujących uwag pod adresem homoseksualistów nie ma nic wspólnego z cenzurą. Jest wyrazem szacunku dla gejów i lesbijek. Nie możemy pozwolić na to, by ktoś był dyskryminowany ze względu na swoją orientację seksualną. To, że moi koledzy konserwatyści mają z tym problemy, mnie nie dziwi – odpiera zarzuty w rozmowie z „Rz” francuska eurodeputowana z grupy socjalistycznej i członek komisji ds. wolności obywatelskich Roselyne Lefrancois.

Reklama
Reklama

Jej zdaniem w niektórych krajach unijnych, między innymi w Polsce, gejów traktuje się jak podludzi. – My socjaliści walczymy z tym od dawna. Nie można odmawiać gejom i lesbijkom prawa do gromadzenia się na podstawie tego, że nie podoba nam się ich orientacja. W niektórych krajach nie pozwala się im jednak organizować parad równości – mówi Lefrancois.

Według niej projekt rezolucji to wielki sukces i pierwszy krok w dobrym kierunku. – Cieszymy się, że nie tylko my go poparliśmy, ale również inne ugrupowania w Parlamencie Europejskim, między innymi liberałowie – podkreśla eurodeputowana socjalistów.

Nad końcową wersją rezolucji eurodeputowani będą głosowali za dziesięć dni. Tyle czasu zajmie rozpatrzenie wszystkich złożonych poprawek. Jest bardzo prawdopodobne, że rezolucja zostanie przyjęta, tak jak w 2006 roku stało się z rezolucją przeciwko homofobii. Pozwala na to postawa części polityków chadecji, którzy nie chcą się angażować w spory ideologiczne i wstrzymują się od głosu.

Eksperci podkreślają, że rezolucje nie mają mocy prawnej, a kwestie dotyczące moralności i rodziny pozostają wyłączną domeną państw członkowskich.

– Rezolucje są dokumentami, w których Parlament Europejski wyraża swą opinię na jakiś temat. Po uchwaleniu rezolucja trafia w ramach informacji do Komisji Europejskiej i parlamentów narodowych. Powinno się ją traktować jako rodzaj wskazówki, a nie jako wiążący dokument prawny – tłumaczy w rozmowie z „Rz” francuski ekspert ds. UE Fabio Liberti. Jego zdaniem stworzenie wspólnego europejskiego prawa w odniesieniu do kwestii moralnych i rodzinnych jest obecnie niemożliwe. – Wszystkie unijne traktaty, włącznie z lizbońskim, jasno określają, że te kwestie są wyłączną domeną państw członkowskich. Parlament Europejski tego nie zmieni – podkreśla Liberti.

– To prawda, że rezolucja nie ma wpływu na porządek prawny, ale jest niepokojącym sygnałem. Mamy do czynienia z trwałą większością, która domaga się upowszechnienia tego typu rozwiązań. Jesteśmy też pod coraz większą presją polityczną, aby je wprowadzić u siebie – podkreśla Konrad Szymański.

Reklama
Reklama

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorów: [mail=a.rybinska@rp.pl]a.rybinska@rp.pl[/mail], [mail=w.lorenz@rp.pl]w.lorenz@rp.pl[/mail]

Społeczeństwo
Finlandia dopuszcza polowania na wilki. Czy inne kraje UE pójdą jej śladem?
Społeczeństwo
Strzelanina na plaży Bondi. Kim jest bohater, który mógł uratować nawet setki osób?
Społeczeństwo
Samolot pasażerski prawie zderzył się z maszyną wojskową USA. „To oburzające”
Społeczeństwo
Kibice rozczarowani wizytą Leo Messiego w Kalkucie. Wdarli się na boisko i zdemolowali stadion
Społeczeństwo
Ultrabogacze podbijają świat. I nadal się bogacą
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama