Pokaż polityku, co parkujesz przy krawężniku

Lech Wałęsa od piątku jeździ seatem exeo. Inni polscy politycy też mają się czym pochwalić

Aktualizacja: 15.09.2009 05:46 Publikacja: 15.09.2009 05:42

Ford mustang posła PO Janusza Palikota pochodzi z 1968 r. Podobnym w filmie „Bullitt” jeździł Steve

Ford mustang posła PO Janusza Palikota pochodzi z 1968 r. Podobnym w filmie „Bullitt” jeździł Steve McQueen

Foto: Dziennik Wschodni, Kar Karol Zienkiewicz

Były prezydent od ostatniego Forum Ekonomicznego w Krynicy jeździ najnowszym modelem Seata – Exeo. Kluczyki do niego wręczył mu przedstawiciel dystrybutora tej marki w Polsce. Forum uhonorowało tak jego „postawę i działania, które doprowadziły do przemian demokratycznych w Polsce”.

– Dobrze się nim jeździ – chwali dziennikarzowi „Rz” nowy samochód Wałęsa. – Jeździłem już prawie wszystkim. Nie pilotowałem jeszcze samolotu, ale jak wymyślą takie pionowego startu, to czemu nie.

Polscy politycy w swoich garażach kryją nie takie cudeńka. Jak się okazuje, w parlamencie zasiadają właściciele takich rarytasów, jak ford mustang, jaguar, zabytkowe volvo amazon i unikatowy polski fiat 125p z 1974 r.

[srodtytul]Janusz „McQueen” Palikot[/srodtytul]

Jednym z najpiękniejszych samochodów należących do parlamentarzystów jest ford mustang posła PO Janusza Palikota. To legendarne auto produkowane jest od 1964 r. Mustang Palikota pochodzi z 1968 r. i przypomina pojazd, którym Steve McQueen poruszał się w kultowym filmie „Bullitt”. Różni się kolorem nadwozia. Nie jest zielony, ale biały. Palikot kupił go żonie na pierwszą rocznicę ślubu. Kosztował 10 tys. dolarów i wymaga stałych napraw, więc Palikotowie wyruszają nim tylko na krótkie trasy. Właściwie jeżdżą nim tylko z Lublina do Kazimierza Dolnego i z powrotem. – Jak się nim wyjedzie w dłuższą trasę, to na pewno coś wysiądzie – albo wahacze, albo pompa. Raz mi się rozkraczył w drodze do Nałęczowa. Silnik stanął i trzeba było dzwonić po lawetę – wspomina Palikot.

Poseł PO nie jest jednak hobbystą, który nad otwartą maską spędzałby długie godziny z kluczem francuskim w ręku. Zupełnie inaczej niż dwóch prawdziwych fanatyków motoryzacji: senator Krzysztof Zaremba (niezrzeszony) i poseł Adam Rogacki z PiS.

Zaremba, o którym zrobiło się głośno, gdy nieoczekiwanie opuścił Platformę Obywatelską i startował do europarlamentu z list Libertasu, to największy w parlamencie pasjonat rodzimej motoryzacji. Jest właścicielem unikatowego fiata 125p akropolis, a w zasadzie repliki tego pojazdu wykonanej przez dawnych pracowników Fabryki Samochodów Osobowych. O dokonaniach Ośrodka Badawczo-Rozwojowego FSO senator potrafi opowiadać godzinami.

– Nie lubię, gdy ktoś nazywa fiata 125p „kanciakiem”, „bandytą” albo „cegłą” – mówi. – W pierwszej połowie lat 70. to był przyzwoity pojazd za niezłe pieniądze. Sprzedawał się we wszystkich europejskich krajach. No i bił rekordy prędkości. W czerwcu 1973 r. na autostradzie między Wrocławiem a Legnicą pruł na dystansie 50 tysięcy kilometrów ze średnią prędkością ponad 138 kilometrów na godzinę. Wygrywał też rajdy: w USA, w Monachium, w Monte Carlo i pod Akropolem.

[srodtytul]Senator rajdowiec[/srodtytul]

Model fiata senatora Zaremby nosi nazwę Akropolis, na cześć zwycięzców tego ostatniego wyścigu. Został wyprodukowany w 1974 r., a na masce koloru czerwonego ma wielki napis „polski fiat”, pod którym białym pisakiem swoje autografy złożyło kilku rajdowców, w tym Sobiesław Zasada, Jerzy Dobrzański i były europoseł z list PO Krzysztof Hołowczyc. Osiąga prędkość 180 kilometrów na godzinę i może być wart nawet 45 tysięcy euro, bo taką kwotę oferował Zarembie jeden z kolekcjonerów w Irlandii, gdzie senator pojechał ścigać się na rajdzie. – Byłem zaskoczony tą propozycją, ale odmówiłem, bo akropolis nie jest na sprzedaż. Ten model to dzisiaj rzadkość. Wyprodukowano tylko około 200 egzemplarzy – mówi senator. Krzysztof Zaremba jest też posiadaczem innego fiata 125p: świetnie zachowanego modelu z 1968 r.

Adam Rogacki (PiS) to właściciel zabytkowych: syreny, warszawy i volvo amazon (wszystkie z lat 60.) oraz prawdziwie amerykańskiego oldsmobile cutlass z 1978 r. – Przykleiłem na nim karteczkę, że jest na sprzedaż – mówi Rogacki. – Potrzebuję pieniędzy na remont warszawy, którą czeka piaskowanie nadwozia i renowacja silnika. A części do niej wcale nie są tanie. Przykładowo: zderzak kosztuje 1700 złotych – zaznacza.

Poseł Rogacki, podobnie jak senator Zaremba, ściga się na rajdach old timerów, a samodzielne naprawy starych pojazdów traktuje jako hobby. – Ludzie z pasją mają ciekawsze życie – podkreśla z dumą.

[srodtytul]Luksus na poselską kieszeń[/srodtytul]

Zaraz za amatorami pojazdów zabytkowych w sejmowej hierarchii właścicieli najbardziej atrakcyjnych samochodów należałoby umiejscowić posiadaczy aut nowych, ale z górnej półki. Tu również stawce przewodzi Janusz Palikot. Poza opisanym mustangiem ma również dwa land-rovery i luksusowego range-rovera. Wyrusza nim w dłuższe trasy, a także podjeżdża na lotnisko, z którego prywatną cessną lata do Warszawy. Pozostałe auta służą mu do innych celów. Np. jednym z land-roverów jeździ na rozlewiska Biebrzy, by robić zdjęcia ptakom.

Skąd zamiłowanie Palikota do samochodów terenowych? – Zwyciężyły względy praktyczne. Moja posiadłość na Suwalszczyźnie znajduje się w całkowitej głuszy i to dlatego kupuję samochody z wysokim zawieszeniem. W dużym aucie można też popracować, przeczytać gazetę i sprawdzić e-maile – tłumaczy poseł PO znany z tego, że podobnie jak Mirosław Drzewiecki i Radosław Sikorski nawet prywatnym samochodem jeździ z kierowcą.

Ale właścicieli niezłych samochodów wśród polityków jest więcej. Na przykład były minister transportu Jerzy Polaczek (obecnie w Kole Poselskim Polska XXI) jeździ volvo V50, poseł PO Roman Kosecki – bmw 525, a europoseł PO Sławomir Nitras, który zasłynął niedawno jazdą pod prąd niemiecką autostradą – audi A6.

Miłośniczką marki Mercedes jest z kolei senator PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk. Obecnie porusza się mercedesem R350 z napędem na cztery koła, ale czasami można ją też zobaczyć w samochodach męża, znanego pomorskiego „króla puchu” Krzysztofa Mielewczyka, właściciela m.in. bentleya. – Kupuję mercedesy od lat. Są bezpieczne i szybkie, co dla aktywnego polityka jest dużym atutem – mówi senator.

Najwięcej emocji na sejmowym parkingu budzą jednak trzej właściciele jaguarów. Wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld z PO i Bartosz Arłukowicz z SLD mają po kilkuletnim jaguarze x-type, najmniejszym produkowanym do niedawna modelu. Jednak przebija ich Ryszard Kalisz z SLD. Jeździ nieco większym s-type, na którym umieścił naklejkę informującą, że w samochodzie jest ukryty nadajnik GPS, co ułatwi odnalezienie auta, gdy zostanie skradzione.

Zapytani o cenę swoich pojazdów właściciele jaguarów zgodnie podkreślają, że kupili je okazyjnie. – Mój kosztował około 40 tysięcy złotych, czyli tyle co opel astra. Kupiłem go, gdy był już kilkulatkiem. Posiadanie jagura zawsze było moim marzeniem. Cenię ten angielski sznyt połączony ze sportową duszą – mówi Arłukowicz.

Kalisz utrzymuje z kolei, że zakup jaguara był prowokacją wymierzoną w tabloidy. – Gdy w 2005 r. przestałem być ministrem i straciłem przywilej służbowego auta, przesiadłem się do malutkiej toyoty yaris. Ponieważ jestem gruby, brukowce stale się ze mnie podśmiewały. Postanowiłem pokazać im figę i kupić coś dużo większego. Reakcja była jeszcze gorsza, bo po raz pierwszy jaguarem pojechałem do pielęgniarek protestujących w białym miasteczku – wspomina.

[srodtytul]Rząd bije na głowę Pałac Prezydencki[/srodtytul]

Gdyby porównać samochody członków gabinetu premiera Donalda Tuska i ministrów prezydenta Lecha Kaczyńskiego, górę wziąłby rząd. Bo o ile w Kancelarii Prezydenta szczytowym osiągnięciem jest suzuki grand vitara z 2007 r. ministra Andrzej Dudy, to w rządzie Tuska są: prawie nowy mercedes E200 kompresor ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, roczne volvo s60 wicepremiera Grzegorza Schetyny i bmw 750 z 2006 r. minister nauki Barbary Kudryckiej. Przyzwoitym samochodem, trzyletnim audi A4, porusza się też odpowiedzialny za budowę autostrad minister infrastruktury Cezary Grabarczyk, który w oświadczeniu majątkowym wpisał, że jest jeszcze współwłaścicielem łodzi żaglowej.

W rządzie nie brakuje pasjonatów motoryzacji. W 2007 r. na głowę Waldemara Pawlaka posypały się gromy, gdy swą hybrydową toyotę prius zareklamował w gazetce dystrybuowanej wśród właścicieli pojazdów tej japońskiej marki. Szef MSZ Radosław Sikorski jest z kolei właścicielem kilkuletniego jeepa liberty i dopiero co sprzedał imponującego volkswagena phaetona – najdroższą limuzynę producenta z Wolfsburga. Nabywcy szukał na parkingu niedaleko Sejmu, wystawiając phaetona z karteczką, że jest na sprzedaż. Sikorski ma też zabytkowy motocykl z koszem mw-650 z lat 70., którym wozi po swoim majątku w Chobielinie rzecznika prasowego MSZ Piotra Paszkowskiego.

– Sam miałem kiedyś podobny motocykl. Poderwałem na niego moją żonę – chwali się Piotr Paszkowski, którego z Sikorskim, prócz stosunków służbowych, łączy też pasja motoryzacyjna.

Na tle swoich ministrów sam Tusk wypada blado. Ma zaledwie mocno wyeksploatowaną toyotę corollę z 1997 r., która w antyrankingu samochodów członków rządu mogłaby konkurować jedynie z równie zaawansowaną wiekiem fiestą szefa finansów Jacka Rostowskiego. Jedynym usprawiedliwieniem dla premiera może być to, że samochodów nie mają jego najwięksi polityczni konkurenci, czyli bracia Kaczyńscy.

Mimo to w przeprowadzonym w maju na zlecenie TVP Info sondażu TNS OBOP, w którym zapytano Polaków, od którego polityka najchętniej kupiliby samochód, Tusk zajął drugie miejsce, o włos przegrywając jedynie z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Gdyby pozwolić respondentom obejrzeć corollę Tuska, ankieta mogłaby przynieść zgoła odmienne rezultaty.

[srodtytul]Przeważa przeciętność [/srodtytul]

Ale premier nie jest wśród polityków wyjątkiem. Jak się okazuje, właściciele aut z górnej półki należą w parlamencie do mniejszości. Przeważają posiadacze pospolitych marek, może jedynie o oczko lepszych niż te najchętniej wybierane przez Polaków.

– Politycy nie lubią, jak się mówi, że jeżdżą dobrymi samochodami. Nieco zużyty, nierzucający się w oczy to najlepszy pojazd dla polityka. A najlepiej to w ogóle jeździć taczką. Jak polityk powie, że ma auto za 100 tysięcy, od razu spytają, skąd wziął pieniądze. Po co komu kłopoty – mówi Jerzy Dziewulski, były poseł SLD i znany pasjonat motoryzacji.

Rzeczywiście, odkąd parlament opuścili właśnie Dziewulski, szczycący się niegdyś kolekcją chevroletów corvette, oraz były poseł Samoobrony Piotr Misztal, właściciel hummera, maybacha i ferrari, na sejmowym parkingu zrobiło się mniej barwnie.

Politycy mają najczęściej samochody producentów niemieckich i azjatyckich. Szef Klubu PO Zbigniew Chlebowski ma np. opla corsę i volkswagena passata, toyotę yaris i hondę civic posiada Wacław Martyniuk (SLD), były likwidator WSI Antoni Macierewicz porusza się daewoo espero z 1998 roku, a ojciec kilkuosobowej rodziny Paweł Poncyliusz (PiS) jeździ kilkuletnim volkswagenem transporterem. – W środku jest siedem miejsc. Jak się je rozłoży, powstaje spora kanapa – podkreśla.

Wielu posłów samochodu jednak w ogóle nie posiada, a w oświadczeniu majątkowym, w rubryczce przeznaczonej na listę składników majątku ruchomego o wartości powyżej 10 tysięcy złotych, wpisują najróżniejsze rzeczy, m.in. książki, sprzęt audiowizualny albo, tak jak Wojciech Olejniczak z SLD, dwa miejsca parkingowe.

[i]Autor jest dziennikarzem portalu www.tvp.info[/i]

Były prezydent od ostatniego Forum Ekonomicznego w Krynicy jeździ najnowszym modelem Seata – Exeo. Kluczyki do niego wręczył mu przedstawiciel dystrybutora tej marki w Polsce. Forum uhonorowało tak jego „postawę i działania, które doprowadziły do przemian demokratycznych w Polsce”.

– Dobrze się nim jeździ – chwali dziennikarzowi „Rz” nowy samochód Wałęsa. – Jeździłem już prawie wszystkim. Nie pilotowałem jeszcze samolotu, ale jak wymyślą takie pionowego startu, to czemu nie.

Pozostało 96% artykułu
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
53-letnia kobieta została raniona w głowę. W okolicy policjanci ćwiczyli strzelanie