To, co doprowadziło Grecję na skraj bankructwa, jest codziennością dla naszych państwowych spółek, administracji rządowej i samorządów.
Kiedy ostatnio Jastrzębska Spółka Węglowa chciała pozbawić osoby zatrudniane od 15 lutego nagród jubileuszowych czy tzw. piórnikowego, tj. do 300 zł na wyprawkę dla dziecka, związkowcy potraktowali to jak zamach. – Będzie dym – ostrzegli działacze „Solidarności" z kopalni Jas-Mos. Zarząd ustąpił i nic się nie zmieni. Górnicy otrzymują już barbórkę (dodatkowe wynagrodzenie na 4 grudnia), 14. pensję i deputat węglowy. Ten ostatni dla pracujących pod ziemią to równowartość ośmiu ton węgla, czyli ok. 4 tys. zł.
6 mln zł zyskałby Kraków, likwidując część darmowych biletów MPK
Długo można by wymieniać gwarantowane dodatki przysługujące kolejarzom, nauczycielom, policjantom, pracownikom miejskiej komunikacji, górnikom, hutnikom czy energetykom. Państwowe firmy wydają rocznie na przywileje miliardy. Próby ich likwidacji wywołują protesty. Płacimy za to wszyscy – w cenach towarów i usług.
Firmom trudno też uciec od wypłaty dodatków „branżowym" emerytom. Pod koniec 2011 r. KGHM próbował wykupić deputat węglowy, jaki przysługuje dawnym pracownikom, a także wdowom i sierotom po nich. Zarząd proponował 17 tys. zł, aby nie płacić im więcej ekwiwalentu – ok. 1900 zł rocznie. Ale w referendum załoga się na to nie zgodziła. Związki zaproponowały 30 – 60 tys. zł na osobę. – Na to firma nie może sobie pozwolić – twierdzi jej rzecznik Dariusz Wyborski. Z deputatu korzysta w KGHM ponad 37 tys. osób.