Spóźnienia do pracy to codzienność

Zaspanie, korki, kac i... poranny seks - to powody spóźnień. Pracodawcy tracą przez to 12 mln zł dziennie

Publikacja: 09.08.2012 21:08

Do pracy najczęściej spóźniają się młodzi mężczyźni. W tej grupie dominują osoby, które w równym sto

Do pracy najczęściej spóźniają się młodzi mężczyźni. W tej grupie dominują osoby, które w równym stopniu cenią sobie pracę i życie rodzinne

Foto: Corbis

Do zbyt późnego przychodzenia do pracy przyznaje się co szósty pracownik w Polsce - wynika z sondażu Instytutu Badania Opinii Homo Homini dla Work Service, największej polskiej agencji usług personalnych. Przeprowadzono je pod koniec lipca na reprezentatywnej próbie 1100 dorosłych mieszkańców Polski. Ale w porównaniu z analogicznym badaniem sprzed pół roku i tak widać poprawę. Wymusza ją coraz trudniejszy rynek pracy.

Młody, beztroski, spóźniony

Obecnie aż 81 proc. Polaków przychodzi punktualnie do pracy. 17 proc. polskich pracowników deklaruje, że zdarza im się spóźniać przynajmniej raz w tygodniu. Z tego 2 proc. spóźnia się do pracy co drugi-trzeci dzień, a 1 proc. deklaruje, że do wykonywania zawodowych obowiązków przystępuje z opóźnieniem codziennie.

Ogólny odsetek spóźnialskich zmniejszył się o ok. 3 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem. Bardzo natomiast, bo aż o połowę, stopniały grupy pracowników nieprzychodzących na czas do pracy częściej niż raz wt ygodniu.

- Wynika to zapewne z niepokoju pracowników spowodowanym trudną sytuacją na rynku pracy, która obliguje ich do większego zaangażowania w powierzone obowiązki - komentuje Tomasz Hanczarek, prezes Work Service. Brak spóźnień to element tego zaangażowania.

Z badania Homo Homini wynika, że niepunktualność to pięta achillesowa osób młodych - co trzecia z nich ma problemy z przychodzeniem do pracy na czas. Prym wiodą młodzi mężczyźni - spóźnialski to co piąty z nich, najczęściej ignorujący budzik.

Dlaczego nie mogą zdążyć do pracy na czas?

W kwestionariuszach osoby, które przyznawały się do zbyt późnego rozpoczynania zajęć zawodowych, jako główny powód podawały zbyt długi poranny sen (59 proc.). Problemy z dojazdem do pracy ma 27 proc. badanych, przy czym bez znaczenia w zasadzie jest, czy korzystają z komunikacji miejskiej (14 proc.), czy utykają własnymi pojazdami w korkach (13 proc.).

Czwarty powód spóźniania się do pracy to kac. Podało go sześciu na 100 respondentów. Poranny seks zatrzymuje dłużej w domu czterech na 100 Polaków, a celebrowanie śniadań - trzech na100 badanych.

Jak zauważa Krzysztof Inglot, dyrektor Działu Rozwoju Rynków w Work Service, charakterystyczne jest to, że wśród wskazywanych przez pracowników powodów spóźniania się do pracy większość to błahostki, które świadczą przede wszystkim o nieumiejętnym gospodarowaniu czasem. - Rzadko jest to losowa sytuacja, która w sposób obiektywny uniemożliwia dotarcie do pracy na czas komentuje wyniki Inglot.

Błahostki za 12 mln zł

Większość tych spóźnień można przewidzieć i w prosty sposób wyeliminować, a niestawianie się pracownika na czas w miejscu pracy wiąże się z dużymi wydatkami postronie pracodawców.

- Nawet najmniejsze spóźnienie kosztuje, bo w tym czasie nie są wykonywane obowiązki, za które pracownik pobiera część swojego wynagrodzenia - twierdzi Krzysztof Inglot. - Z naszych analiz wynika, że koszt 15-minutowego jednorazowego spóźnienia wszystkich pracowników przyznających się do nieprzychodzenia do pracy na czas wynosi12,2 milionów zł.

Jednak szacunek do pracy powoli rośnie. Powód? O posady na coraz trudniejszym rynku starają się osoby z wybitnymi kwalifikacjami, a niepunktualność może być powodem rozstania się z pracownikiem.

W grupie spóźnialskich dominuje pokolenie Y, czyli osób ceniących w równym stopniu co praca również życie prywatne, oczekujące swobody i elastycznego czasu pracy.

- Pokolenie Y traktuje swą pierwszą pracę jako przejściową i niespecjalnie przywiązuje wagę do możliwości jej utraty - twierdzi prof. Janusz Czapiński. - Młodzi ludzie nie trzymają się kurczowo stanowiska, bo spędzenie w jednej firmie całego zawodowego życia jest dla nich niewyobrażalne.

Z takich np. powodów według prof. Czapińskiego statystyki dotyczące bezrobocia absolwentów nie do końca oddają rzeczywistość. - Oni nie biorą każdej pracy, bo wiedzą, że taką zawsze znajdą, choćby na kasie w hipermarkecie - zauważa psycholog społeczny.

Do zbyt późnego przychodzenia do pracy przyznaje się co szósty pracownik w Polsce - wynika z sondażu Instytutu Badania Opinii Homo Homini dla Work Service, największej polskiej agencji usług personalnych. Przeprowadzono je pod koniec lipca na reprezentatywnej próbie 1100 dorosłych mieszkańców Polski. Ale w porównaniu z analogicznym badaniem sprzed pół roku i tak widać poprawę. Wymusza ją coraz trudniejszy rynek pracy.

Młody, beztroski, spóźniony

Pozostało 89% artykułu
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie