Reklama

Jak zwabić na stok miliony narciarzy

Trzy sudeckie stacje narciarskie od tego sezonu oferują wspólny karnet połączony z licznymi zniżkami. To przełom w budowaniu oferty dla narciarzy w Polsce

Publikacja: 15.11.2012 23:43

Czarna Góra to jedna z trzech stacji na Dolnym Śląsku, która zdecydowała się na wspólny karnet dla n

Czarna Góra to jedna z trzech stacji na Dolnym Śląsku, która zdecydowała się na wspólny karnet dla narciarzy. Ci mogą liczyć na zniżki nie tylko na stokach, ale też np. w hotelach

Foto: Fotorzepa, Jarosław Kałucki JAK Jarosław Kałucki

To, co polscy narciarze znają głownie z Alp, wreszcie dostępne jest u nas. Wspólne karnety wprowadziło najpierw pięć tatrzańskich ośrodków. Jednak te na Dolnym Śląsku idą jeszcze dalej, dodając do niego możliwość tańszego jedzenia w restauracjach, zniżkowych noclegów, lekcji narciarskich, wypożyczania sprzętu czy korzystania z basenów.

Według ekspertów od zarządzania gospodarką turystyczną wzrost obrotów w tych ośrodkach o przynajmniej 10 proc. jest gwarantowany.

Na współpracę zdecydowały się jedne z największych stacji narciarskich na Dolnym Śląsku: Zieleniec, Karpacz i Czarna Góra.

Karnet, w którym oprócz możliwości korzystania z nartostrad w ośrodkach zagwarantowano liczne dodatkowe zniżki w partnerskich stacjach, ma przyciągnąć gości, którzy często jadą szusować na czeską stronę Sudetów. Z czasem mogą również stać się alternatywą dla alpejskich regionów. Rynek jest duży, bo według szacunków w Polsce na nartach jeździ ok. 4 mln osób.

Szefowie sfederowanych wspólnym karnetem stacji narciarskich są przekonani, że w ten sposób skutecznie będą rywalizować z czeskimi ośrodkami w Karkonoszach i Sudetach wschodnich. Największy z nich kupił niedawno słowacki Tatra Ski Mountains, który chce przejąć Polskie Koleje Linowe, a tym samym ośrodki w Tatrach i Beskidach.

Reklama
Reklama

– To z nimi powinniśmy konkurować, a nie między sobą – uważa Arkadiusz Kitkowski, szef ośrodka Czarna Góra i inicjator tej współpracy. – Narciarze, którzy przyjeżdżają do nas na ferie z północy Polski, narzekali, że czują się związani z jednym ośrodkiem – zaznacza. – Teraz będą mieli możliwość tzw. ski safari, czyli jeżdżenia na jeden skipass w naszych ośrodkach. A karnet wielodniowy będzie również tańszy o blisko 30 proc. od jednodniowych, wykupywanych w tych ośrodkach.

Taka tendencja od lat jest widoczna w Alpach. W podobny sposób przed laty do grona najważniejszych austriackich ośrodków dołączyły stacje narciarskie w Karyntii. Stworzono tam jeden wspólny OK Skipass, na wszystkie ośrodki w Karyntii i Tyrolu Wschodnim. Ale i duże ośrodki łączą się w Alpach w megaregiony. Tak powstał Skiwelt Amade (Salzburgerland i Styria, w sumie 860 km tras) i największe tego typu przedsięwzięcie na świecie, czyli Dolomiti Superski we Włoszech (Górna Adyga i Trentino, w sumie 1220 km tras).

Dzięki wspólnym karnetom ośrodki narciarskie mogą mieć obroty wyższe nawet o 10 procent

Kitkowski, który jest również wiceprezesem stowarzyszenia Polskie Stacje Narciarskich i Turystycznych podkreśla, że ten wspólny skipass to pierwsze w Polsce przedsięwzięcie na taką skalę.

W porównaniu do Alp nie wygląda ono na razie imponująco. Sudety Ski to 22 km nartostrad, a od Karpacza do Czarnej Góry jest 160 km. Za to karnet jest bardziej elastyczny niż dotychczasowe rozwiązania: np. 6-dniowy daje możliwość wykorzystania go w całym sezonie, a nie tyko w następujących po sobie dniach.

Szef Czarnej Góry jest przekonany, że wkrótce do konsorcjum dołączą kolejne stacje. Szef Czarnej Góry jest przekonany, że wkrótce do konsorcjum dołączą kolejne stacje. – O krok od decyzji są ośrodki w Kamienicy w Lądku, jestem już umówiony na poważne rozmowy w Świeradowie, prezes tej stacji jest gotów nawet zmienić elektroniczny system kontroli dostępu, by dostosować się do naszych – mówi Kitkowski.

Reklama
Reklama

Przedsięwzięcie przygotowywano od półtora roku, przekonując do niego nie tylko właścicieli wyciągów, ale również hotelarzy, restauratorów, wypożyczalnie, muzea itp. – Ta baza też szybko się rozrasta – zauważa Kitkowski.

Wspólny karnet Tatra Ski funkcjonuje od zeszłego sezonu narciarskiego w 5 ośrodkach: Kotelnicy, Białce Tatrzańskiej, Bani, Jurgowie i Czorsztynie. Oferują one możliwość korzystania z podobnej liczby nartostrad, ale nie włączyły do niego dodatkowych bonusów. Ale i tak właściciele tatrzańskich wyciągów są zadowoleni z funkcjonowania Tatra Ski. Nie są w stanie, jak twierdzą, oszacować wymiernego wzrostu narciarzy w swoich ośrodkach. – Każdy sezon ma inną specyfikę, inna jest długość dni śnieżnych, na frekwencję wpływają terminy ferii czy nawet kurs euro do złotówki – wyjaśnia Dziubasik. Dowodem na to, że system działa, jest chęć włączenia się do niego kolejnych ośrodków. – Bukowina Tatrzańska czy Ciche, ale na razie nie mogę powiedzieć więcej, bo trwają rozmowy – twierdzi Józef Dziubasik, ośrodka Bania.

Dr Piotr Gryszel z Katedry Marketingu i Zarządzania Gospodarką Turystyczną Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu twierdzi, że łączenie się ośrodków narciarskich to udowodniona choćby w krajach alpejskich konieczność. – Dla narciarzy komunikat jest oczywisty – uważa. – Nasza oferta jest bogatsza i zestandaryzowana na wysokim poziomie.

A jak przekłada się to na branżę obsługującą narciarzy w ośrodkach? – W pierwszym roku trudno się spodziewać wymiernych efektów ekonomicznych – twierdzi ekspert. – One przyjdą w następnych latach i według ostrożnych szacunków, opartych na analizach podobnych działań w kurortach alpejskich, można się spodziewać co najmniej 10 proc. wzrostu obrotów związanych z przemysłem narciarskim.

Dr Gryszel przytacza przykład Szpindlerowego Młyna, czeskiej stacji narciarskiej, którą włączono do sezonowego karnetu w jednym z austriackich ośrodków. – Taka szczątkowa integracja spowodowała duży wzrost przyjazdów narciarzy z Pragi – zauważa naukowiec. – W wypadku dolnośląskich stacji narciarskich efekt powinien być jeszcze wyraźniejszy.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora, j.kalucki@rp.pl

To, co polscy narciarze znają głownie z Alp, wreszcie dostępne jest u nas. Wspólne karnety wprowadziło najpierw pięć tatrzańskich ośrodków. Jednak te na Dolnym Śląsku idą jeszcze dalej, dodając do niego możliwość tańszego jedzenia w restauracjach, zniżkowych noclegów, lekcji narciarskich, wypożyczania sprzętu czy korzystania z basenów.

Według ekspertów od zarządzania gospodarką turystyczną wzrost obrotów w tych ośrodkach o przynajmniej 10 proc. jest gwarantowany.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Społeczeństwo
Państwo w państwie. Rodzina Mai z Mławy walczy z grecką administracją
Społeczeństwo
Projekt o zmianie czasu utknął w Sejmie, więc znów musimy przestawić zegarki
Społeczeństwo
Lawina wypadków i śmiertelne ofiary szaleńczej jazdy na hulajnogach
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Społeczeństwo
Obrona kraju to nie tylko wyzwanie dla państwa. Jak mogą mu pomóc firmy?
Materiał Promocyjny
Prawnik 4.0 – AI, LegalTech, dane w codziennej praktyce
Reklama
Reklama