Koszalin to pierwszy polski samorząd, który ogłosił, że zaniechał procedowania w sprawie ustalenia opłat za wywóz śmieci. Pretekstem stała się poniedziałkowa zapowiedź premiera nowelizacji ustawy.
Chodzi o sposoby naliczania opłat za wywóz śmieci, które mają obowiązywać od 1 lipca 2013 r. Teraz jako podstawę wyliczenia można wybrać tylko jeden z czterech wskaźników: wielkość mieszkania, zużycie wody, liczbę mieszkańców lub gospodarstwo domowe. Przez polskie gminy przetacza się fala oburzenia, bo podwyżki spowodowane nową ustawą będą kilkudziesięcioprocentowe, a sposoby ich naliczania skutkują licznymi absurdami.
Uchwały w sprawie opłat powinny być przegłosowane do końca roku. Ale wiele samorządów zastanawia się, czy w ogóle je podejmować. Zwolennikami takiego rozwiązania są małopolskie czy dolnośląskie gminy. W takiej sytuacji wojewoda musiałby wydawać w każdym wypadku zarządzenie zastępcze.
– Poważnie rozważamy taką ewentualność – mówi wójt Waldemar Nalazek z Osiecznicy na Dolnym Śląsku. – Zaproponowane przez polityków rozwiązania są tak kosztowne dla mieszkańców, że powinny być od początku do końca firmowane przez administrację państwową, a nie samorządową.
Pomysł zbojkotowania w ten sposób ustawy śmieciowej pojawił się także w Związku Miast Polskich (ZMP). – To nie jest oficjalne stanowisko związku, takie luźne pomysły należą do odosobnionych – zastrzega Joanna Proniewicz z ZMP.
Prezydent Koszalina Piotr Jedliński, który zasiada w zarządzie związku, również jest sceptyczny. – Ten pomysł niczego nie załatwia – uważa.