Reklama
Rozwiń
Reklama

Europa poczeka na niemieckie wybory

Przez najbliższy rok Berlin nie chce trudnych decyzji o przyszłości UE, bo nie zamierza dyskutować o nowych obciążeniach dla niemieckiego wyborcy.

Aktualizacja: 11.12.2012 03:53 Publikacja: 10.12.2012 23:19

Europa poczeka na niemieckie wybory

Foto: AFP

Od kilku dni niemieckie media donoszą o rozdźwiękach w ocenie przyszłości UE pomiędzy Berlinem a Brukselą. „Nigdy w przeszłości niemiecki kanclerz nie traktował Europy w sposób tak chłodny jak czyni to obecnie Angela Merkel, a to właśnie ona powinna wyprowadzić Europę z kryzysu" – napisał w najnowszym numerze „Der Spiegel". Poniedziałkowy „Die Welt" łączy zimne przyjęcie przez Berlin propozycji Hermana Van Rompuya odnośnie budżetu eurostrefy z oporem Berlina wobec euroobligacji.

Berlinowi nie spodobał się przedstawiony pięć dni temu dokument Van Rompuya o przyszłości unii gospodarczo-walutowej, a szczególnie pomysł tworzenia tzw. zdolności fiskalnych, czyli odrębnego budżetu strefy euro.

Van Rompuy zaproponował, aby w przyszłym roku stworzyć tylko jego zalążek, czyli ograniczone fundusze dla krajów decydujących się na reformy strukturalne. Van Rompuy chce dopiero po 2014 r. budować w pełni funkcjonalny eurobudżet, finansowany ze składek członków UE.

Na najbliższym szczycie 13 i 14 grudnia nie zapadną żadne decyzje w tej sprawie. Ale według niemieckiej prasy Angela Merkel w ogóle nie chce rozmawiać na ten temat przed wyborami do Bundestagu na jesieni 2013 r.

Eksperci przeczuwali, że pomysł Van Rompuya nie będzie po myśli Berlina. I to, mimo że przypłynął on do Brukseli kilka miesięcy temu właśnie z Niemiec. – Berlin chciał tylko ograniczonego funduszu w zamian za reformy, czyli tego, co proponuje Van Rompuy w krótkim czasie. Berlin nie chce jednak budżetu z prawdziwego zdarzenia – mówi „Rz" Sebastian Dullien, ekspert z think tanku ECFR.

Reklama
Reklama

Taki wspólny budżet niemieckim podatnikom może przypominać czasy zjednoczenia Niemiec i permanentnych transferów pieniędzy z landów zachodnich na wschód. – Kanclerz Merkel zapewne nie chce, żeby wokół tego tematu kręciła się kampania wyborcza – uważa Dullien.

Według niego eurobudżet wymagałby nie tylko zmian w unijnych traktatach, ale też w niemieckiej konstytucji. A do tego potrzebna jest większość w Bundestagu. – Jeśli po wyborach będzie rządzić wielka koalicja CDU i SPD, to szansa na taką większość się pojawi – przewiduje ekspert.

Eurobudżet nie jest jedynym drażliwym przedwyborczym tematem w Niemczech. W samej propozycji Van Rompuya kluczowa jest unia bankowa. Ma ona objąć wspólny nadzór i fundusz naprawczy banków oraz gwarancje depozytowe.

Ale w ostatniej propozycji ten trzeci element już się nie pojawił. Van Rompuy wolał nie ryzykować niezadowolenia Berlina i dyskusję o europejskim funduszu gwarancyjnym zostawił na czas po niemieckich wyborach.

– W okresie przed wyborami w którymkolwiek z dużych krajów UE Bruksela często wstrzymuje się z pewnymi propozycjami, żeby nie wywoływać sprzeciwu. Poza tym, jeśli sprawa jest ważna, to lepiej poczekać na wynik wyborów, gdy po drugiej stronie pojawi się partner z perspektywą kilku lat rządów i stabilną większością – mówi Thomas Klau, ekspert ECFR.

Klau przyznaje jednak, że tym razem sytuacja jest wyjątkowa. Po pierwsze, okres ciszy przedwyborczej zaczyna się bardzo wcześnie, bo już rok przed wyborami. Po drugie, jest prawie pewne, że partnerem UE po wyborach znów pozostanie Angela Merkel.

Reklama
Reklama

Wcześniej miesiącami trwała odyseja ratowania Grecji. Eurogrupa zdecydowała w końcu o trzecim programie ratunkowym, który i tak wystarczy tylko na krótkoterminowe uspokojenie nastrojów. Do poważniejszych decyzji będzie można powrócić po wyborach w Niemczech.

Z podobnym zawieszeniem dyskusji o ważnych sprawach w Unii mieliśmy do czynienia rok temu, gdy zostało kilka miesięcy do wyborów we Francji. Niemcy i Francja to największe kraje w UE. O wadze wyborów dla losów UE decyduje jednak nie tylko wielkość populacji, ale też aktywność danego rządu na europejskiej scenie.

Najprawdopodobniej już w lutym odbędą się przyśpieszone wybory we Włoszech, czwartym pod względem ludności kraju Unii. W listopadzie br. władze zmieniała Hiszpania. W obu przypadkach nie nie było i nie ma mowy o zawieszeniu unijnych decyzji.

Również dlatego, że kraje te są ostatnio faktycznymi i potencjalnymi beneficjentami pomocy finansowanej, głównie z Niemiec.

Od kilku dni niemieckie media donoszą o rozdźwiękach w ocenie przyszłości UE pomiędzy Berlinem a Brukselą. „Nigdy w przeszłości niemiecki kanclerz nie traktował Europy w sposób tak chłodny jak czyni to obecnie Angela Merkel, a to właśnie ona powinna wyprowadzić Europę z kryzysu" – napisał w najnowszym numerze „Der Spiegel". Poniedziałkowy „Die Welt" łączy zimne przyjęcie przez Berlin propozycji Hermana Van Rompuya odnośnie budżetu eurostrefy z oporem Berlina wobec euroobligacji.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Społeczeństwo
Niedźwiedzie atakują. Władze Japonii reagują na prośby o pomoc, do akcji wkroczyli żołnierze
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Społeczeństwo
Jak nietoperze ratują ważną gałąź meksykańskiej gospodarki
Społeczeństwo
Wszystkich Świętych 2025. Znani ludzie, którzy zmarli w ostatnim roku
Społeczeństwo
Zełenski złagodził zasady wyjazdu. 100 tysięcy Ukraińców opuściło kraj w dwa miesiące
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Społeczeństwo
Zamiast rosyjskiego hiszpański. Pożegnanie z „językiem okupanta" w litewskich szkołach
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama