Od kilku dni niemieckie media donoszą o rozdźwiękach w ocenie przyszłości UE pomiędzy Berlinem a Brukselą. „Nigdy w przeszłości niemiecki kanclerz nie traktował Europy w sposób tak chłodny jak czyni to obecnie Angela Merkel, a to właśnie ona powinna wyprowadzić Europę z kryzysu" – napisał w najnowszym numerze „Der Spiegel". Poniedziałkowy „Die Welt" łączy zimne przyjęcie przez Berlin propozycji Hermana Van Rompuya odnośnie budżetu eurostrefy z oporem Berlina wobec euroobligacji.
Berlinowi nie spodobał się przedstawiony pięć dni temu dokument Van Rompuya o przyszłości unii gospodarczo-walutowej, a szczególnie pomysł tworzenia tzw. zdolności fiskalnych, czyli odrębnego budżetu strefy euro.
Van Rompuy zaproponował, aby w przyszłym roku stworzyć tylko jego zalążek, czyli ograniczone fundusze dla krajów decydujących się na reformy strukturalne. Van Rompuy chce dopiero po 2014 r. budować w pełni funkcjonalny eurobudżet, finansowany ze składek członków UE.
Na najbliższym szczycie 13 i 14 grudnia nie zapadną żadne decyzje w tej sprawie. Ale według niemieckiej prasy Angela Merkel w ogóle nie chce rozmawiać na ten temat przed wyborami do Bundestagu na jesieni 2013 r.
Eksperci przeczuwali, że pomysł Van Rompuya nie będzie po myśli Berlina. I to, mimo że przypłynął on do Brukseli kilka miesięcy temu właśnie z Niemiec. – Berlin chciał tylko ograniczonego funduszu w zamian za reformy, czyli tego, co proponuje Van Rompuy w krótkim czasie. Berlin nie chce jednak budżetu z prawdziwego zdarzenia – mówi „Rz" Sebastian Dullien, ekspert z think tanku ECFR.