Komornik licytuje dla elżbietanek

Zakonnice próbują odzyskać od biznesmena z Pomorza ponad 43 mln zł za sprzedaż ziemi.

Publikacja: 16.01.2014 12:00

Ponad 47 ha ziemi na Białołęce siostry wyceniają na 58 mln zł

Ponad 47 ha ziemi na Białołęce siostry wyceniają na 58 mln zł

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Grunty na warszawskiej Białołęce, które sześć lat temu zakon elżbietanek dostał od państwa, znów są na sprzedaż. Zlicytuje je komornik, bo biznesmen, który kupił grunty od sióstr, nie zapłacił całej kwoty.

Atrakcyjną 47-hektarową działkę Prowincja Poznańska Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety otrzymała decyzją Komisji Majątkowej w ramach rekompensaty za majątek odebrany w PRL. Wywołało to ogromny sprzeciw władz dzielnicy, która chciała przejąć grunt od Skarbu Państwa nieodpłatnie na cele publiczne. Planowano tu m.in. budowę węzła komunikacyjnego trasy mostu Północnego oraz Trasę Olszynki Grochowskiej. Według ówczesnych władz gminy grunt był wtedy wart nawet 240 mln zł – osiem razy więcej, niż wycenili rzeczoznawcy elżbietanek (30,7 mln zł).

Kupca błyskawicznie znalazł ówczesny pełnomocnik zakonu Marek P., były funkcjonariusz SB, dziś oskarżony m.in. o oszustwa na rzecz podmiotów kościelnych. Ziemię kupił Stanisław M., biznesmen z Pomorza. Tytułem zadatku zapłacił 500 tys. zł. W dniu podpisania aktu notarialnego miał zapłacić całą kwotę. Jednak tuż przed jego zawarciem Marek P. z Stanisławem M. ustalili, że przy zawarciu aktu biznesmen wpłaci 5 mln zł, a resztę (25,2 mln zł) zapłaci do końca listopada 2008 r. Ustalono też, że za zwłokę M. będzie musiał płacić 13 proc. odsetek. W umowie był też zapis, że w przypadku niezapłacenia za grunt nabywca poddaje się rygorowi egzekucji wprost z aktu notarialnego.

Stanisław M. nie rozliczył się jednak z zakonem.

Najpierw próbował tłumaczyć, że nie ma pieniędzy, potem, że kupił grunty z wadą prawną – bez zgody Stolicy Apostolskiej (jest wymagana przy sprzedaży nieruchomości kościelnych powyżej 1 mln euro). Problem w tym, że pełnomocnik Marek P. złożył u notariusza oświadczenie, iż przy sprzedaży nie są wymagane żadne inne dokumenty. Dziś adwokat elżbietanek mec. Ryszard Kryj-Radziszewski twierdzi, że dzięki temu kupujący Stanisław M. uzyskał pretekst do uchylania się od zapłaty.

Na początku 2009 r. elżbietanki rozpoczęły postępowanie egzekucyjne wobec właściciela. Ale nic to nie dało, bo Stanisław M. w międzyczasie odsprzedał nieruchomość swoim dwóm synom, wyceniając grunty... na ponad 80 mln zł. W efekcie egzekucja stała się na kilka lat nieskuteczna, a Stanisław M. oświadczył przed sądem, że nie ma żadnego majątku. Pół roku po tej dziwnej transakcji okazało się, że wartość gruntu podskoczyła blisko dwukrotnie – do 150 mln zł. Taki operat wykonała spółka rodziny M. Po co? Z treści operatu wynika, że ma on służyć zabezpieczeniu wierzytelności kredytodawcy. Spółka M. złożyła w gminie wniosek o podział tej ziemi na kilkadziesiąt działek. Chciała budować tu osiedle.

Elżbietanki przez adwokata już w 2012 r. zawiadomiły prokuraturę o oszustwie przy sprzedaży ich gruntu przez P. i M. Prokuratura w Pruszkowie wszczęła śledztwo, ale w końcu ubiegłego roku je umorzyła. Zakon wniósł zażalenie na decyzję prokuratora, wskazując, że śledczy nie wykonali właściwie żadnych czynności, by sprawę wyjaśnić.

Pod koniec października ub. roku elżbietanki prawomocnie wygrały sprawę przeciwko Stanisławowi M. o zapłatę odsetek. Suma jest ogromna – M. ma zapłacić 18 mln zł. Biznesmen przegrał także sprawę wstrzymującą egzekucję z nieruchomości.

Komornik sądowy nie wyznaczył jeszcze terminu pierwszej licytacji. Grunt według operatu elżbietanek z 2012 r. wart jest 58 mln zł. Zgodnie z prawem stanie za 3/4 wartości ceny.

Zakon chciał, aby grunt odkupiła Białołęka. – Wystosowałem takie pisma zarówno do władz dzielnicy, jak i do Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy – przyznaje mec. Kryj-Radziszewski.

Jednak dzielnica nie stanie do licytacji. – Nie wiedzieliśmy o takiej możliwości i nie mamy zagwarantowanych pieniędzy w budżecie na ten cel. Obecnie priorytetem naszych inwestycji jest oświata – budujemy trzy szkoły – tłumaczy Bernadetta Włoch-Nagórny, rzecznik dzielnicy Białołęka. Rzeczniczka podkreśla, że w 2008 r. władze dzielnicy mogły się starać o nieodpłatne przejęcie części gruntów od Skarbu Państwa na cele publiczne i takie rozwiązanie było rozważane.

To nie pierwsza wątpliwa sprzedaż kościelnego gruntu przez Marka P. Kilka tygodni temu sąd w Gliwicach podważył zakup kościelnej ziemi w powiecie gliwickim przez rodzinę śląskiego miliardera. P. sprzedał ją bowiem z naruszeniem prawa pierwokupu wieloletnich dzierżawców – rolników spod Gliwic.

Grunty na warszawskiej Białołęce, które sześć lat temu zakon elżbietanek dostał od państwa, znów są na sprzedaż. Zlicytuje je komornik, bo biznesmen, który kupił grunty od sióstr, nie zapłacił całej kwoty.

Atrakcyjną 47-hektarową działkę Prowincja Poznańska Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety otrzymała decyzją Komisji Majątkowej w ramach rekompensaty za majątek odebrany w PRL. Wywołało to ogromny sprzeciw władz dzielnicy, która chciała przejąć grunt od Skarbu Państwa nieodpłatnie na cele publiczne. Planowano tu m.in. budowę węzła komunikacyjnego trasy mostu Północnego oraz Trasę Olszynki Grochowskiej. Według ówczesnych władz gminy grunt był wtedy wart nawet 240 mln zł – osiem razy więcej, niż wycenili rzeczoznawcy elżbietanek (30,7 mln zł).

Pozostało 83% artykułu
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?