Zmartwychwstanie na obczyźnie

W Wielkanoc emigranci nie odwiedzają rodzin w kraju masowo jak w Boże Narodzenie. Co się za tym kryje?

Aktualizacja: 20.04.2014 12:14 Publikacja: 20.04.2014 09:00

Im mocniej emigranci wrastają w nowe miejsce do życia, tym rzadziej podróżują na święta do kraju ojc

Im mocniej emigranci wrastają w nowe miejsce do życia, tym rzadziej podróżują na święta do kraju ojczystego? (na zdjęcie lotnisko Chopina w Warszawie)

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

– To znak, że emigracja jest coraz bardziej utrwalona – mówi prof. Krystyna Iglicka, demografka. – Jeśli ktoś jest za granicą długo, na święta przyjeżdża z reguły raz w roku. ?I wybiera raczej Boże Narodzenie, które jest uważane za bardziej rodzinne święto.

Można się przyzwyczaić

Od dziewięciu lat w szkockim Edynburgu mieszka 28-letnia Aleksandra z Lubelszczyzny. Tu skończyła studia, tu pracowała najpierw w pubie, a od ponad roku w jednym z banków.

W Polsce ma rodziców i siostrę, a od niedawna także małego siostrzeńca. – Staram się przyjeżdżać na każde święta, ale nie zawsze mi to wychodzi. Nie zawsze bowiem mogę dostać urlop w czasie świątecznym czy też kupić bilet na samolot w sensownej cenie – opowiada.

Podczas tegorocznej Wielkanocy też zostanie w Edynburgu, bo do Polski przylatuje już w maju na chrzciny siostrzeńca. Jak spędzi te święta?

– Staram się podtrzymywać polskie tradycje, zresztą cała Polonia tak robi – zapewnia. Dodaje, że święta w Szkocji różnią się od tych w Polsce. Brakuje domowej, rodzinnej atmosfery, przeżywania Wielkanocy. – No i barszczu oraz sernika – dodaje.

– Szkoci turlają jajka z górki i każą dzieciom za nimi biegać albo w krzakach królików szukać – opowiada.

Aleksandra mówi, że to już nie pierwsze jej święta bez rodziny. – Z czasem można się przyzwyczaić. Ale na pewno trudniej jest zostać w Szkocji w czasie Bożego Narodzenia, gdy w Polsce całą rodziną spotykamy się przy stole w rodzinnej atmosferze, gdy wspólnie śpiewamy kolędy. Tego nic nie zastąpi. Tutaj wtedy jest jakoś tak pusto i tak daleko – mówi.

Podróż się nie kalkuluje

25-letnia Paulina ze Śląska w marcu przeprowadziła się do Bochum koło Essen w Niemczech. W ubiegłym roku obroniła się na Uniwersytecie Śląskim. Jednak przez kilka miesięcy nie mogła znaleźć pracy.  Wyjechała do chłopaka, którego poznała w Polsce.

– Jego rodzina mieszka w Niemczech od wielu lat, ale pochodzi ze Śląska, ma polskie korzenie – opowiada Paulina.

Na miejscu udało się jej już znaleźć pracę. Na święta do domu rodzinnego nie jedzie. – Nie mam urlopu, poza tym bilety są drogie – tłumaczy.

Liczy się z tym, że to będzie inna Wielkanoc niż w rodzinnym domu, ale wierzy, że jednak w polskim stylu. – Rodzice chłopaka kultywują tradycję. Mają kontakt z Polonią. Na święta będą tradycyjne żurek, jajka na różne sposoby, mazurki, baby i serniki – wylicza.

Jej zdaniem Niemcy nie są religijni i dla nich Wielkanoc to święta z króliczkami i jajkami. – To nawet trudno nazwać Wielkanocą, a bardziej świętem Królika – dodaje.

Pani Anna  od 12 lat mieszka we Włoszech, pod Wenecją. Wyszła za mąż za Włocha, ma z nim dziesięcioletniego syna Michała. W Polsce zostali jej mama i brat. Ojciec nie żyje.  – Już od wielu lat nie przyjeżdżam na Wielkanoc do kraju. Samochodem się nie opłaci. Samolotem miałabym trzy przesiadki, a na dwa dni to się zupełnie nie kalkuluje – wyjaśnia pani Anna. – To raczej mama odwiedza mnie, ale i to nie zawsze – dodaje.

Przyzwyczaiła się już do Wielkanocy we Włoszech, ale za to stara się każde Boże  Narodzenie spędzić w Polsce. – Oczywiście, kiedy jest to możliwe, bo choinka, śnieg, kolędy i pyszna kolacja wigilijna w rodzinnym gronie. Takiej atmosfery i takich przysmaków jak nasze nie ma nigdzie. Mój mąż  uwielbia pierogi z kapustą, choć wielu Włochom one nie smakują – opowiada.

Tam jest dom, ?gdzie rodzina

„Rz" rozmawiała też z emigrantami, którzy nie wyobrażają sobie spędzenia Wielkanocy poza Polską. Ale są to przedstawiciele „młodej" emigracji, którzy wyjechali niedawno.

Joanna, pochodząca z Warszawy, mówi o sobie, że nie jest emigrantką, lecz osobą żyjącą stale w rozkroku – w dwóch różnych domach. Z tym że każdy jest w innym kraju.

Ten drugi to Hamburg, gdzie Joanna od dwóch lat mieszka z mężem i córeczką.  Mąż, spec od IT, znalazł tam lepszą pracę. Wyjazd traktują jako przygodę życia, najdalej za dwa lata planują wrócić do kraju.

– Wielkanoc spędzimy u teściów w Wielkopolsce – mówi Joanna. W Boże Narodzenie zostali w Niemczech. – Ale nie byliśmy sami, urządziliśmy wigilię razem z innymi i świętowaliśmy bardzo tradycyjnie – zapewnia.

Zastrzega, że świętować można wszędzie tam, gdzie jest rodzina. – Tu mamy nasz dom, tu są moi najbliżsi, więc nie było nam jakoś szczególnie źle z tego powodu, że nie przyjechaliśmy do Polski. Ale teraz już odliczam godziny do wyjazdu – zwierza się Joanna.

Zaplanować wizytę tym łatwiej, że w Niemczech wolne jest już w Wielki Piątek.

Na podróż do Polski na święta zdecydowała się także Majka Findeisen, która trzy miesiące temu z całą rodziną wyemigrowała do Dublina.

– Absolutnie nie kusiło nas, żeby zostać w Irlandii. Chcieliśmy spędzić święta z rodziną, z bliskimi, a oni są w Polsce. Ponieważ w Irlandii zaczynają się teraz ferie wielkanocne, które trwają dwa tygodnie, to była dla nas okazja, aby przylecieć do kraju – tłumaczy.

Profesor Iglicka mówi, że osoby, które krótko mieszkają za granicą, to  zupełnie inna kategoria emigrantów. – Czują większy związek z Polską oraz pozostającymi w kraju znajomymi i bliskimi. Potem, im dłużej ktoś jest za granicą, tym bardziej te więzi słabną, a wizyty w kraju stają się rzadsze – tłumaczy. – Ci, którzy nie chcą zrywać tych więzi, po prostu po jakimś czasie wracają do domu.

To są inne święta

O przedświąteczny ruch zapytaliśmy w tanich liniach lotniczych. I w Wizz Air, i w Ryanair mają w tym  czasie więcej pasażerów.

Pierwsze z nich obserwują znaczący wzrost zainteresowania lotami do Polski, zwłaszcza z krajów skandynawskich, Niemiec, Włoch i Wielkiej Brytanii. Przy czym nie dostrzegają znaczącej różnicy między okresem świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy.

Inaczej w Ryanair. – Więcej pasażerów decyduje się na podróż do Polski na Boże Narodzenie – mówi Katarzyna Gaborec z tych irlandzkich linii.

Jej zdaniem wynika to z większej na ogół liczby dni wolnych od pracy (tym bardziej że urlop świąteczny łatwo wtedy połączyć z noworocznym, a część firm zamyka podwoje w tym czasie).

Na to samo zwraca też uwagę ks. Bogdan Bartołd, proboszcz archikatedry św. Jana w Warszawie. Jego zdaniem mniej liczny przyjazd Polaków z emigracji na Wielkanoc może też wynikać z charakterystyki tych świąt.

– Wielkanoc ma głębsze przesłane dotyczące istoty wiary, a Boże Narodzenie to święta bardziej rodzinne, które gromadzą nas bardziej w gronie bliskich – uważa ks. Bartołd.

Zdaniem prof. Iglickiej Wielkanoc dla wielu emigrantów „jest tylko takim dłuższym weekendem, na który z uwagi na koszty biletów lotniczych ani nie opłaca się jechać, ani nie ma na to pieniędzy". – Dlatego Wielkanoc częściej spędza się na Skypie, a nie przy rodzinnym stole z rodzicami, dziadkami i całą rodziną – podsumowuje ekspertka.

– To znak, że emigracja jest coraz bardziej utrwalona – mówi prof. Krystyna Iglicka, demografka. – Jeśli ktoś jest za granicą długo, na święta przyjeżdża z reguły raz w roku. ?I wybiera raczej Boże Narodzenie, które jest uważane za bardziej rodzinne święto.

Można się przyzwyczaić

Pozostało 96% artykułu
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
53-letnia kobieta została raniona w głowę. W okolicy policjanci ćwiczyli strzelanie