Nawet 400 naszych rodaków z azjatyckiej części byłego ZSRR ma co roku wracać do ojczyzny – zakłada projekt ustawy przygotowanej przez PO. Posłowie tej partii jeszcze przed wyborami chcą zmienić wadliwie działającą ustawę o repatriacji. Choć negatywnie ocenią ją też posłowie PiS, apelują o wstrzymanie prac. Uważają, że repatriacja powinna być zorganizowana inaczej i na dużo większą skalę.
O tym, że ustawa o repatriacji z 2000 roku nie działa, świadczą statystyki. Do dziś z terenów b. ZSRR do kraju wróciło około 5 tys. osób. To średnio 340 osób rocznie, jednak ostatnio powrotów jest coraz mniej. Obecnie osiedla się w ojczyźnie ok. 200 Polaków, a w kolejce zapisanych jest aż 2,5 tys.
Powód? W obecnym modelu większość obowiązków spada na chcące przyjąć rodaków gminy. Muszą zapewnić repatriantom mieszkanie i pracę, na co dostają wsparcie z budżetu. Kontrola NIK z 2014 roku pokazała, że są z tym problemy.
Kontrolerzy zauważyli, że wsparcia na zapewnienie mieszkania nie mogą uzyskać samorządy, które zapraszają konkretne osoby. Pieniądze, często z poślizgiem, dostają tylko gminy kierujące swą ofertę do anonimowych osób. Utrudnia to sprowadzanie np. rodzeństwa już osiedlonych rodaków z byłego ZSRR.
W trudnej sytuacji są też sami repatrianci, którzy na jednorazową pomoc finansową od państwa muszą czekać nawet rok zamiast przewidzianych prawem 60 dni. Mają w dodatku problemy adaptacyjne wynikające ze słabej znajomości języka polskiego.